Idzie – oczywiście – na papierosa.
Papieros – jest taką graniczną czynnością.

Ma jeszcze trochę czasu – do przejęcia Ateny – chce chwile odsapnąć.

Za mało czasu – aby włączyć płytkę – słucha radia.

Coś – poczytać – choć parę zdań – ale choć coś poczytać.
W notesie – zapis codziennych spraw – między innymi – Czytać Atenie – nie dla siebie – wszystko co czyta, czyta dla Ateny – „intencja”.

Obowiązki dnia – zapisane w notesie – na kartce danego dnia.
Przeglądanie zapisków w notesie – długoterminowych – lub jakkolwiek to nazwać – nie codziennych – nie na kartce codziennej.
To i to tamto – kawka przed 15:00 – bo do 15:00 musi mieć wypite – po 15:00 nie pije – bo by i pewnie słabo zasypiał – i przekręcić garnki w zmywarce – żeby schły.
Około 15:30 – ogolić się – w środy – bo goli się w środy popołudniu i w niedziele rano.
W piątki – około 15:30 – przygotować pranie na sobotę – z samego rana włączyć – aby sprawnie – bo czas leci – nie ma czasu – po nocy, późno – nie ma siły rozwieszać – a to on zajmuje się praniem.
Może około 15:30 podlać kwiaty – we wtorki-czwartki-soboty – choć zawsze raczej rano udaje mu się popodlewać – a w soboty dodatkowo przekręca o 90 stopni zgodnie ze wskazówkami zegara – żeby złapały światła – z każdej strony.
A po 16:00 – jakaś 16:05-16:10 – złożyć zmywarkę – i nastawić. Żeby nie kończyła się w nocy – bo nie będzie miał jak otworzyć – a jak otwiera to po godzinie przekręca na drugą stronę – aby sprawniej schły.

O 17:00 – ścielenie – otwieranie balkonu – czy to zima czy jesień – w lecie przeważnie otwarte przez całą noc – no – jak potrafi w nocy być 20 stopni – to prawie jak upał.
Ma jeszcze parę minut – aby odsapnąć. I przejąć Atenę.

Przy przejmowaniu – Atena, chodź już kochanie – krzyczy z progu drzwi – i idzie na balkon zapalić – bo palenie to zawsze takie graniczne jest. Wszędzie. Zawsze.

I już – do około 17:00-17:15 – jest z nim.

One – obie – bawią się – jakby interaktywnie – tzn. obie się bawią – a to w sklep – a to malują – puzzle układają – obie się bawią.
Z nim – Mała robi co chce – on tylko czuwa – czy nie robi czegoś niebezpiecznego – czy czegoś nie zniszczy – czy nie zrobi sobie krzywdy jakimś zachowaniem.
Ogólnie – też – dużo przytulania – czochrania, łaskotania – zabawy typu – papier-nożyczki-kamień – albo – chodź coś Ci tata powie nie ucho – przytula ją – i mówi jej do ucha:
– Tata – bardzo – kocha – Atenę
albo
– I love You
– I love You too – otrzymuje przeważnie odpowiedź
albo
– Czy Pani lubi Cza Cze – tak
– Czy Pani Cza Cze zna – tak
– Ja Pani wytłumaczę, co to jest Cza Cza Cza Cza Cza Cza Cza – i zaczyna ją czochrać pod pachami, po brzuszku – i Atena śmieje się do rozpuku.

– Tatu, tatu – jakąś piosenkę.
– Krzysztof Zalewski? – pyta i zaczyna wpisywać w Google, aby przejść w YouTube.
– Tak – albo Guzowianki – albo Kwiat Jabłoni.
– A może Sanah?
– Tak – ale najpierw Krzisio Zalewski.

– Mamo, mamo – zakochałam się – mówi wieczorem przy kolacji – w Krzisiu Zalewskim.
– Atena, nie w Krzisiu – tylko w Lwie – synu Pana Zalewskiego – jest też z tego samego roku co ty.
– Nie, nie – w Krzisiu Zalewskim.
To może tak zawsze jest. Był – Jest – Będzie?

– Mała, a powiedź Mamie – nasze najnowsze odkrycie.
– Czip Tobakko – Tańć Tańć.

– Popatrz – czyja to książka?
– Taty, taty.
– A kto trzyma tą książkę?
Cisza.
– Pani – Natalia – Kwiatkowska – z Cheap Tobacco. Zrobiła selfika z taty książką.

Mała się cieszy.
I też, gdy widzi jego książki na półeczkach – w znajomych miejscach. W Hecy – DoSłownej – może w Między Słowami – między innymi.

Wiadomo – że wszyscy – cała rodzina – chciałaby by, aby Atena była – lekarzem, prawnikiem itp.
– A wiesz o czym ja marzę, Mała?
– O czim?
– Abyś studiowała na Sorbonie – a po studiach żyła w Perpignan. Pięknie – 30 min do morza – ciepło – na drzewach wzdłuż chodników rosną mandarynki, pomarańcze. Piękne miejsce do życia. Z Twoim Szymkiem Łabędziem. Architektem. Który gra na saksie Coltrane’a. A wiesz kim chciałbym, abyś została?
– Kim, tatu? Tobą?
– He he – dobre – prawie. Chciałbym, abyś została tłumaczką. I tłumaczyła piękną literaturę polską – na francuski – włoski. To byłoby piękne.
Po jakimś czasie.
– Tatu, tatu, chce ci coś powiedzieć na ucho.
– Słucham – kochańcu kochaniutki.
– Ja – chcę – zostać – tłumaczką.
– Oj Ty mój kochańcu kochany – ale pięknie. Pięknie. Tak bardzo Cię kocham – Ty mój Mały kochańcu kochaniutki, kochaniuta.
I czocherkowanie – po plecach, brzuszku, po żeberkach, pod pachami – i śmiech do rozpuku.

Się przytulają – Atena, gdy usłyszy w radiu jakąś lepszą piosenkę – tańczy – i wykonuje pozy z baletu – sama wybrała sobie te zajęcia dodatkowe w przedszkolu – no i jeszcze zumbę – czasami śpiewa – jak grają jej ulubione zespoły – Kwiat Jabłoni (kilka piosenek potrafi zaśpiewać z pamięci) – Krzysztof Zalewski (no, oczywiście) – Sanah (podobnie jak z Kwiatem Jabłoni) – Mela Koteluk – czy Guzowianki (choć ich – szkoda – szkoda dla ludzkości – nie usłyszy się w radiu). Jakieś Lambady, Arki Noego i Kylie Minogue (udało się z żoną – to dziewczyna z klasą – żadna lafirynda, przecież) – ZAZ, Diodato, Katy Perry, Kiesha, Moloko.
I tak się turlają przez około 2-2,5 godziny.

Wraca Penelopa.
Łóżko już zaścielone na noc. Balkon otwarty – się wietrzy pokój – nawet w najmroźniejsze zimy. Bo to przyjemnie spać – w świeżym powietrzu.
Już czeka. W kuchni szykuje talerze i sztućce.
Kolacja.

Obiado-kolacja – tak ma rozpisane przez Dietetyczkę.
Mądra kobieta – w skrócie – nie to, że – co lubi Pan jeść, czego nie – to trzeba jeść – tego nie – szybko zrzucić wagę – i tak dalej. Nie.
Na samym początku wywiad – i badania krwi.
Na podstawie wyników – tu za mało żelaza – tam za mało błonnika – nabiału, ryb – i tak dalej.
W sumie to gigant nie jest – ze 116 kg – zszedł na 104 kg – mogłoby być lepiej – i powinno musowo – lecz – on już tego jedzenia, ruchu itd. – nie traktuje jak dietę – lecz normalny – tryb życia – codzienny.
I co najważniejsze – po 1,5 roku u niej – wyniki ma – że się szwagier-lekarz – łapie za głowę – człowieku – masz nadciśnienie – jakąś cukrzycę stwierdzoną – w co nie wierzysz – palisz jak ja kiedyś – no nie oszukujmy się sportowcem to ty nie jesteś – i ty – człowieku – masz wyniki jak 30parolatek na Twoje 42. Jak młody rekrut.
I to jest wielka nagroda – zasługa Pani Ani W. – Dietetyczki – podobno najlepszej w Mieście.
Może – i na pewno – raczej – tak (?).
– Ale Pani Aniu – a czy te wszystkie Omegi, Curcumy, B, SanProbi – nie ma jakiś tańszych? Narkotyki kosztują taniej. – Blaguje – bo i tak by narkotyków nie wziął. Ewentualnie tylko ten olejek CBC – bez działań halucynogennych. Ale w końcu jakoś zapomniał – nawet diabetolog mu polecał – na sen i przed seksem.
Dziewczyna potrafi go opieprzyć – z dołu do góry – jak mu waga skoczy albo poziom tłuszczu.
Może i dobrze – taki żandarm z pałą jest potrzebny.
Tylko te finanse – jak zawsze finanse – dwa razy w miesiącu po 100-150 zł. K mać.
– Czy ja muszę? – Pyta żony.
– Musisz. Już tyle raz o tym rozmawialiśmy. Boję się, że jak nie będziesz do niej chodzić – waga Ci skoczy i się zapuścisz.
– Mnie na to nie stać. Stać mnie 100 zł w miesiącu.
– Dobra – ja Ci za drugą wizytę – zapłacę.
Dobrze się stało. Bo oboje poszli. Oboje zaczęli razem – tą dietę – ten zdrowy tryb życia. Penelopa po dziecku – ciąży – karmieniu piersią – siedzeniu w domu – udało się. Około ponad 20 kilo zrzuciła. Ależ jest z siebie zadowolona – jak weszła w spodnie, spódnice, koszule, bluzki – sprzed ciąży. Ależ zadowolona – i dumna z siebie – i swojego ciała.
Całkiem słusznie. Bo jak kobieta zadowolona – ze swojego ciała – to lubi być zadowolona.

I on potrzebował.
Już – prawie – bardzo.