Nie wiem, co to by miało być, intuicja czy co. Łazi człowiek po Biedronce, robiąc ten codzienny slalom pomiędzy stoiskami i nagle dostrzega stelaż z książkami a na nim ją, tę o której mu się pomyślało, że musi ją przeczytać (chociaż nie wie, o czym to jest), że nie może wyjść ze sklepu bez tej konkretnej książki. Wcześniej niby coś tam się słyszało o autorze i poprzednich jego powieściach, ale teraz to już jest po prostu imperatyw jakiś: albo dziś albo… nie jesteś godzien miana człowieka? Inteligenta? Klienta Biedronki?
No i się kupiło. I teraz czyta się z zachwytem, jakby to się samemu pisało (gdyby się było Francuzem)…
– Michel Houellebecq „Unicestwianie”.