(brzęk kieliszków)

-Wasze zdrowie! I co z nim? Nie pokazał się, ten Blumsztajn?

– Nie, towarzyszu. Kamień w wodę. Faszyści zabili albo zabrali ze sobą.

-Tak mówią. Szkoda. Młody był, życie przed sobą miał, kariera czekała.

-A po co wam on w ogóle? Mało u was buchalterów?

-Powiem wam jak sojusznik sojusznikowi. Wojna się kończy, nasze dywizje już Odrę sforsowały, na Berlin prą. Po co? Chorągiewkę na Reichstagu zatknąć? To też. To może złapać tego kurdupla co to w schronie siedzi albo w Berghofie albo już dawno w Argentynie? To też. Dorwiemy go, żywego albo martwego. Ale teraz inna sprawa jest ważniejsza. Brunatna gadzina zdycha, ale jeszcze chce kąsać, cudowną bronią się odgraża, Wunderwaffe. Kto pierwszy ją posiądzie zapanuje nad światem. Wiemy z pewnych źródeł, że ten Kwiatkowski coś niecoś o niej wie. Gienialnyj malczik. A od kiedy w ogóle się znaliście?

-Z Poldkiem? Od zawsze, odkąd do Lublina przyleciał. Ślub mu dawałem, znaczy się ksiądz dawał, ja do mszy służyłem.

-Pamiętacie, kiedy?

-O północy, z ostatniego sierpnia na pierwszego września trzydziestego dziewiątego.

– Taki u was zwyczaj o północy, na cmentarzu się żenić?

-Potajemny ślub. Marianna nieletnia była a ojciec major jak raz na manewry wyjechał.

-Nie mogli do rana zaczekać albo w innym kościele?
-Spieszyli się. Rano uciec mieli a nasz ksiądz na grosz łasy.

-…i nieochrzczonego z nieletnią ożenił!

-Niechrzczonego? Dlaczego nieochrzczonego? Leopold był ochrzczony. Widziałem świadectwo z cerkwi, cyrylicą napisane a bukwy znam „Leont Rudolfowicz Cwietajew Irkuck, 1916 rok

-Irkuck? Zsyłka?

-Bieżeństwo. W Łodzi urodzony, piotrkowska gubernia. Jak wojna wybuchła jego ojciec ponoć w łeb sobie strzelił czy truciznę wypił a matka z nim do Rosji.

-Dzielna kobieta!

-Po rewolucji do Lwowa wróciła.

-Biała bladź! Kontynuujcie, towarzyszu!

-Ślub wzięli, nazajutrz rano mieli wylecieć, ale wojna…

-Tak. Co dalej?

– Zamieszkali w jej kamienicy, z oczu ich straciłem. Wojna, okupacja a oni do Kapucynów na msze chodzili, to już nie nasza parafia.

– A żona Znacie ją?

-Mariannę? Od dziecka. Do jednej klasy chodziliśmy.

-Podobno piękna kobieta

-Podobno. Ja tam za cudzymi się nie oglądam.

-No tak, wy pewnie wolicie czarne sukienki?

-Towarzyszu generale!

-Żart! Mówią, że ta Kwiatkowska dziecko urodziła?

-Nie wiem, nie słucham plotek.