Samotnie ewentualnie z żoną
byle nie wycieczką rojną
brzaskiem mgłami złotą rosą
w ostatniej chwili spóźniając na stację

Przy światłach gwiazd i odbiciach planet
w nieśmiałych rozbłyskach iskrzyków
w tym zapachu snów wiecznych
i zwiędniętych kolorów

Wreszcie jako ten pielgrzym bosy
ścieżkami w dół i tarasami w górę
poprzez parowy słów umorzonych
w kolorze sepii znaczonych krzyżami