na zdj. tytułowym: 

 Sturmpanzer IV ze zbiorów muzeum w Saumur[62]

Pomimo podejmowanych przez Niemców prób przełamania pozycji powstańczych i opanowania ważnej trasy wschód-zachód (Al. Jerozolimskie wiodły do Mostu Poniatowskiego), ukryte (dzięki m.in. ofiarnej postawie batalionu „Bełt”) przejście pod Alejami udało się utrzymać aż do końca Powstania. Nietrudno zauważyć, iż przynajmniej do czasu zajęcia przez Armię Czerwoną prawobrzeżnej Pragi i zniszczenia Mostu Poniatowskiego we wrześniu 1944 r., pluton „Grota” zabezpieczał  południowo-wschodnią flankę wykopu przed szturmami, cyklicznie ponawianymi przez Niemców z rejonu skrzyżowania Nowego Światu z Al. 3-go Maja. Już 4 sierpnia od strony mostu nadjechała kolumna pancerna niemieckiej 19 Dywizji Pancernej, usiłująca z Pragi poprzez Ochotę przejechać przez całe miasto, by docelowo dotrzeć w rejon Grójca. Kolumna, składająca się z czołgów Panzer IV oraz transporterów opancerzonych Sd.Kfz. 251, w czasie przejazdu przez Warszawę została wielokrotnie ostrzelana, tracąc po drodze kilkunastu zabitych i kilkudziesięciu rannych[59]. Siłą rzeczy trasa przemarszu wiodła także przez teren obsadzony przez baon „Bełt”. Mimo to kolumna 19 DPanc z pewnością realizowała zupełnie inne zadania i jej przejazdu nie można potraktować w charakterze wspomnianego w relacji „desantu z czołgów”.

Placówka „Grota” cały czas podlegała silnemu ostrzałowi ze strony obsadzonego przez Niemców skrzyżowania Alej Jerozolimskich z ul. Nowy Świat oraz Al. 3-go Maja. Jednak głównym celem niemieckich ataków był wspomniany wcześniej wykop-barykada, wykopany w poprzek Alej. Ostrzał nasilił się od 7 września, kiedy to nacierający od strony Ochoty Niemcy (gł. dzięki jednostkom RONA) dotarli w rejon skrzyżowania Alej Jerozolimskich z ul. Marszałkowską. Od tej chwili wykop-barykada została wzięta w dwa ognie i w kolejnych dniach miały miejsce bezpośrednie natarcia, zarówno od strony ul. Marszałkowskiej, jak i od Nowego Światu. Równocześnie Niemcy rozpoczęli bombardowania lotnicze oraz ostrzał artyleryjski. 14 września powstańcy zdołali przynajmniej częściowo przejąć inicjatywę, opanowując ruiny „Cristalu” i spychając Niemców w stronę Nowego Światu.

Wiele wskazuje na to, iż wyszczególniony w relacji „Grota” udział w „obronie odcinka w Alejach przed atakiem czołgów i desantem z nich Niemców” najprawdopodobniej miał miejsce 8 września. Tego dnia powstańczy wykop-barykadę szturmowały wydzielone plutony 302 batalionu pancernego Wehrmachtu, mającego na wyposażeniu (poza kilkoma czołgami dowodzenia Pz.Bef. IV, skonstruowanymi na bazie wozu Panzer IV) wyłącznie działa Stug 40 oraz Sturmpanzer IV (znane jako Brummbär), a także ponad 70 nieuzbrojonych pojazdów typu Borgward[60], przeznaczonych do niszczenia barykad za pomocą zdalnie odpalanych ładunków wybuchowych. Działa typu Stug lub Brummbär oczywiście można było wykorzystać, by na ich pancerzu przewieść desant piechoty. Tyle tylko, że ich najsilniejsza broń (odpowiednio: armata 75/150 mm), szczególnie w tym drugim przypadku potrzebowała odpowiedniego dystansu, aby móc oddać skuteczny strzał. Podjeżdżanie tego typu pojazdami w bezpośredni rejon powstańczej barykady dla wysadzenia desantu raczej mijało się z ich zasadniczym przeznaczeniem, jakim było prowadzenie ostrzału z dalszej odległości. Do tego niepotrzebnie narażało załogę na szczególnie niebezpieczny ogień boczny. Inaczej przedstawiała się zasada użycia lekko opancerzonych czołgów, a tak naprawdę pojazdów burzących z serii Borgward, których jedynym uzbrojeniem był prawie ½ tonowy materiał wybuchowy. To właśnie za pomocą takiego pojazdu należało podjechać jak najbliżej obsadzonego przez przeciwnika bunkra, barykady, bądź innej stałej przeszkody, złożyć tam ładunek, a następnie – wycofawszy się na bezpieczną odległość – zdalnie zainicjować detonację [61]. Przy okazji nic nie stało na przeszkodzie, aby zmierzając do powstańczej barykady, podwieźć desant piechoty przeznaczony do opanowania sąsiednich kamienic.

Borgward B IV ze zbiorów muzeum w Münster[63]
W ogólnie dostępnych publikacjach powtarza się informacja, że w czasie całego powstania baon „Bełt” na swoim odcinku zdołał zniszczyć trzy niemieckie «goliaty» i cztery czołgi[64]. Przynajmniej w kwestii zniszczenia „czterech czołgów”, prowadzone przez Niemców szczegółowe raporty i statystyki nie odnotowują takiego zdarzenia[65]. Być może owe „czołgi” należały do ponad 30 pojazdów pancernych, jakie zostały tylko czasowo uszkodzone lub obezwładnione, po czym powróciły do służby? Może łupem powstańców z „Bełta” stał się któryś ze zdobycznych, lekkich czołgów produkcji włoskiej (M14/41) lub sowieckiej (T-26), używanych przez niemieckie formacje policyjne? A może odnotowany przez ppor. „Grota” „atak czołgów i desant z nich Niemców” w rzeczywistości polegał na wysłaniu w kierunku wykopu-barykady kilku Borgwardów z zamiarem zniszczenia jedynej przeszkody, która skutecznie uniemożliwiała Niemcom dostęp do Mostu Poniatowskiego?

Pomimo usilnych starań, raczej nie dowiemy się, jakimi bohaterskimi czynami ppor. „Grot” zasłużył sobie na 2-krotne podanie go do listy powstańców wyróżnionych Krzyżem Walecznych. W tym względzie musi nam wystarczyć późniejsza opinia jego bezpośredniego przełożonego, według której Zbigniew „[…] w czasie powstania warszawskiego wykazał zupełną znajomość służby wojskowej oraz dużą osobistą odwagę i umiejętność dobrego dowodzenia. Z zadań mu powierzonych wywiązał się bardzo dobrze”[66]. Jednak z dotychczasowych dociekań możemy poznać hipotetyczne okoliczności zupełnie innego wydarzenia. Bowiem 8 września, kiedy ppor. „Grot” odpierał niemiecki desant na czołgach, Niemcy przeprowadzili „[…] silny ostrzał artyleryjski południowej części Śródmieścia, szczególnie rejonu Hożej i Kruczej”[67]. Ostrzał prawdopodobnie miał związek ze szturmem wykopu-barykady, stanowiąc rodzaj przygotowania artyleryjskiego przed natarciem, bądź był aktem bezsilnej wściekłości po nieudanym ataku. Niezależnie od niemieckich intencji, właśnie na wskazanym obszarze znajdowała się kamienica zamieszkała przez warszawską gałąź rodziny Braunów. Nietrudno wyobrazić sobie, że – o ile pozwalały na to warunki bojowe – z perspektywy dowodzonego przez siebie odcinka Zbigniew mógł być mimowolnym świadkiem ich zagłady. Wystarczyło tylko na chwilę odwrócić głowę i spojrzeć za siebie. Być może pociski, które ostatecznie trafiły w kamienicę, grzebiąc pod jej gruzami 13 krewnych, w rzeczywistości miały zniszczyć powstańczą barykadę obsadzoną przez batalion „Bełt”? Fakt utraty „większej części rodziny” musiał wywrzeć na niespełna 30-letnim AK-owcu dość silne wrażenie, skoro w tym miejscu rękopisu postanowił przełamać dotychczasową powściągliwość i umieścić ten całkiem prywatny, a nawet osobisty wątek.

3.X.44 r. nastąpiła kapitulacja. Obozy Lamsdorf – Śląsk, Land i Sandsbostel [tak w oryg. – przyp. PG], później Lubeka. W Niemczech straciłem brata. Sprawy grobu, choroba opóźniły mój powrót do kraju.

Ta zdawkowa część życiorysu zdaje się być najbardziej tajemnicza oraz wzbudzać najwięcej kontrowersji, głównie z uwagi na liczne przemilczenia. Według zachowanych dokumentów, Jerzy (pod nr 102461) i Zbigniew (pod nr 102462) trafili do niewoli niemieckiej nieco później, bo 5 października 1944 r. Już na etapie ewidencji bracia Braunowie próbowali zatrzeć swoją prawdziwą tożsamość. Według zachowanych niemieckich rejestrów, będących w posiadaniu Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych (CMJW) w Łambinowicach, Zbigniew posługiwał się fałszywym miejscem zamieszkania[68], zaś Jerzy ukrywał się pod nazwiskiem Janusza Borowskiego w kilku odmianach różniących się szczegółami[69]. Być może tym sposobem bracia próbowali ochronić nie tyle siebie i mocno już zdekonspirowaną AK-owską organizację, ale przede wszystkim rodziców, którzy pozostali w Białej? Dzięki szybkim postępom Armii Czerwonej okolice Radzynia już pod koniec lipca 1944 r. znalazły się w strefie działania NKWD oraz innych sowieckich służb, nastawionych nie tylko na walkę z Niemcami, ale i na likwidację wszystkich polskich formacji podziemnych, które nie współpracowały z władzami w Moskwie.

___

Przypisy:

[58]N. Bączyk, Panzertruppen a Powstanie Warszawskie, Warszawa 2014, s. 41.

[60] Ibidem, s. 58-59.

[61] Tego typu czołg powstańcy zdobyli na Starym Mieście 13 VIII, doprowadzając do przypadkowego odpalenia ładunku, który spowodował śmierć ok. 300 osób, https://www.1944.pl/kalendarz-powstania/13-08,17.html [dostęp: 28 VIII 2023 r.]

[62] https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/07/Sturmpanzer.Saumur.0008gkp7.jpg [dostęp: 28 VIII 2023 r.]

[63] https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/7d/Schwerer_Sprengladungstr%C3%A4ger_Borgward_IV_Panzermuseum_Munster.jpg [dostęp: 28 VIII 2023 r.]

[64] http://armiakrajowa.org.pl/tabliczki/56.html, https://pl.wikipedia.org/wiki/Batalion_Be%C5%82t, ; http://www.sppw1944.org/index.html?http://sppw1944.org/powstanie/oddzialy/oddzialy_opis3. html [dostęp: 09 VIII 2023 r.]

[65] W całym okresie walk w Warszawie bezpowrotne straty Niemców wyniosły: 2 działa Jagdpanzer 38(t) „Hetzer” (jedno w pobliżu Poczty Głównej 2 VIII, drugie – 10 IX), 3 czołgi PzKpfw. V „Pantera” (dwa na Woli 2 VIII, jeden 30 IX) oraz 1 czołg PzKpfw. IV (na Ochocie 4 VIII), N. Bączyk Panzertruppen, s. 78.

[66] Odpis zaświadczenia o przebiegu służby w Powstaniu Warszawskim, WBH/CAW II.56.10628.

[67] https://www.1944.pl/kalendarz-powstania/08-09,42.html [dostęp: 9 VIII 2023 r.]

[68] Zbigniew miał mieszkać pod adresem: „Felicja Grubała, Radom, Lubelska Nr 29” (CMJW, WAST-St.344.L1PW), www.straty.pl [dostęp: 9 VIII 2023 r.]

[69] Ibidem. Według jednej wersji był to Janusz Borowski, syn Józefa, ur. 17 VII 1919 r. w Białymstoku, adres rodziny: Felicja Grubała, Radom, Lubelska Nr 29 (CMJW, WAST-St.344.L1aPW). Wg drugiej: Janusz Borowski, ur. 17 VIII 1919 r. (CMJW WAST-St.344.L1PW); wg trzeciej: Janusz Borowski, urzędnik z Białegostoku (PCK nr 20398).