-Michałku ty ich nie słuchaj, bo to stare pierniki, które już skwaśniały i których nikt już nie chce. Chcą być sami, to niech sobie będą, ale nich tobie życia nie marnują. A jak przyjadą tu na Wielkanoc, to ja sobie już z nimi pogadam.

-A ja im każę skopać rydlami cały ogródek, albo nawet jeszcze to co jest za stodołą – włączyła się Maria.

-Nie ma im co zarzucić, bo przecież opiekowali się i opiekują się wami, ale w tych sprawach to ich lepiej nie słuchaj – radził Zygmunt.

-Właśnie, dwa lata temu myśleliśmy, że Andrzejek się ożeni, a on pieron wie po co pojechał do tego Iraku.

-Babciu pojechał, bo mu kazali – bronił go Michał.

-Ja bym ten rząd i tych posłów wysłał do tego Iraku.

-A tak się teraz włóczą te nasze chłopaki. Nawet za ruskich tak się nie włóczyli – rzekł ze smutkiem Zygmunt, ale szybko się pocieszył. – A może on z tej Bośni przywiezie sobie jaką?

-A jak to będzie murzynka Zygmuś, to co? Lepiej już niech se u nas poszuka.

-Babciu w Bośni nie ma murzynek, co najwyżej muzułmanki – zwrócił jej uwagę Michał.

-A kto to są te mułomanki?

-One mają twarze zasłonięte chustami.

-To jak są takie brzydkie, to w żadnym wypadku – stwierdził Zygmunt.

-Dziadku to nie to, że są brzydkie, tylko że religia zabrania im odsłaniać twarz.

-To one nie chodzą do kościoła?

-Nie babciu, one są innego wyznania.

-To my tu takiej nie chcemy.

-Ale ta twoja, to twarz ma odsłoniętą? – zapytał nieśmiało Zygmunt.

-Nie tylko twarz, pępek też ma odsłonięty.

-Ale bielizny używa.

-Spokojnie babciu, bez majtek nie chodzi – odrzekł z uśmiechem.

-A skąd ty wiesz o takich rzeczach przed ślubem?

-Bo sam jej kupowałem.

-Jak to, to ty jej kupujesz majtki? – nie dowierzał Zygmunt.

-Raz jej nawet biustonosz kupiłem.

-O matko moja – westchnęła Maria. – To tak samo jak w tym serialu „N jak nienormalni”.

-A coś ty myślała. Takie dzisiaj czasy – westchnął Zygmunt.

-Ja tam wole nasze dawne czasy – stwierdziła Maria.

-Ja też, bo kiedyś dziewuchy w takich potarganych ubraniach nie chodziły. A teraz piersi odsłonięte, brzuchy odsłonięte, tyłki im prawie widać. Co on właściwie jeszcze mają do pokazania?

-Niewiele – rzekł uśmiechnięty Michał.

-Nie ma co się dziwić, że coraz mniejsze powołanie wśród księży, no bo jak on ma odprawiać mszę, jak mu przyjdzie do kościoła taka prawie rozebrana dziewucha – stwierdził Zygmunt. – Polej Michałku jeszcze po jednym, bo szkoda mówić. – I wnuczek posłuchał swego dziadka.

-Ale ta twoja Asia nie ma kolczyków w pępku, ani tych malowideł na rękach i na plecach?

-Nie martw się babciu, Asia to poukładana dziewczyna. Nie ma kolczyków w pępku, ani tatuaży.

-To możesz się z nią żenić – uśmiechnęła się Maria.

-A lubi wódkę i papierosy? – zapytał z niepokojem Zygmunt.

-Spokojnie dziadku, Asia nie pali. Napić, to się napije, ale co najwyżej drinka, a najbardziej to lubi wino.

-No widzisz Maryś, a ty nic. Tak to by się miał człowiek z kim napić.

-Myślałby kto, że się nie masz z kim napić – zdenerwowała się Maria. – Ostatnio Michałku to twój dziadek tak się schlał, że mówił do rowera.

-Schlałem się, ale wiesz czemu Michałku?

-Nie wiem?

-Bom się dowiedział od Stacha, że ten kiedyś na zabawie całował się z twoją babcią.

-Ale Michałku ja byłam jeszcze wtedy panną i ledwie co poznałam twojego dziadka – tłumaczyła się Maria.

-Dziadku, ale to przecież było z pięćdziesiąt lat temu.

-No i co z tego. Powiem ci Michałku, że nie ma miłości bez zazdrości. – Michał postanowił jednak szybko zmienić temat.

-Przyjechałem się was poradzić, co mam robić.

-Jak to, co masz robić? Masz się żenić.