-Sami sobie jedźcie do Szwajcarii, może tam się wyleczycie z waszej obsesji.

-Michałku, przemyśl to dobrze, to tylko pół roku. Jeśli faktycznie cię kocha, w co nie wierzymy – mówił Adam – to poczeka na ciebie.

-A wtedy zgodzicie się na nasz ślub?

-Zobaczymy – odparł krótko Jan.

-Jak to, to ja mam odwlec ślub, a po powrocie wy znowu będziecie coś kombinować.

-My nic nie kombinujemy. Tylko pomagamy ci podjąć właściwą decyzję.

-Obejdzie się bez waszej pomocy.

-Zastanów się. Zdobędziesz praktykę za granicą, to będzie ci łatwiej znaleźć lepszą pracę w banku, ale jeśli z tego zrezygnujesz to będziesz zwykłym pracownikiem, a my przestaniemy cię finansować. Pamiętaj z chwilą ślubu, nie dostaniesz od nas ani grosza – zaznaczył Stanisław.

-A weźcie sobie te pieniądze i podcierajcie sobie nimi cztery litery – wzburzył się Michał.

-Tylko nie takim tonem – oburzył się Adam. – Wypiłeś trzy piwa i przestajesz panować nad sobą. Następnym razem poczęstuję cię oranżadą, bo widzę, że piwo źle na ciebie działa. – Michał jednak milczał. Wówczas włączył się Jan.

-Znasz nasze zdanie i znasz naszą propozycję. Idź do domu, prześpij się, przemyśl. A my odwiedzimy cię pojutrze w sobotę, to wrócimy do tej rozmowy.

-Ale my z Asią chcemy w sobotę iść na dyskotekę.

-Dyskoteka nie ucieknie, a tej rozmowy nie można odkładać.

-Tylko, że w następną sobotę jest już post.

-I bardzo dobrze. Post to dobry czas na przemyślenie takich spraw jak niepotrzebny ślub – dodał Stanisław.

-Dobrze, to o której przyjdziecie?

-Powiedzmy, że na dobranockę – zażartował Adam i wówczas Michał podał im dłoń na pożegnanie i poszedł do swojego mieszkania.

-Chyba go przekonaliśmy – cieszył się Jan.

-A jeśli nie do końca, to jest to tylko kwestia czasu – rzekł Stanisław i zaraz zwrócił się do swego starszego brata. – Adasiu odstaw to piwo, a daj pocieszycielkę, bo tylko ona może pomóc na nasze utrapienie.

-Pewnie, bo nie da się wymyślić dobrego planu bez dobrego trunku – stwierdził Jan. Wówczas Adam postawił kieliszki i napełnił je wódką. Następnie kieliszki zostały opróżnione.

-Chyba już coś wymyśliłem – zaczął Adam.

-Już po pierwszym kielichu? – dziwił się Jan.

-Myślę, że powinniśmy wiedzieć co oni planują, a zwłaszcza nasz Michałek.

-Dobra myśl.

-Dlatego uważam, że powinniśmy założyć w mieszkaniu Michałka podsłuch.

-Wyborna myśl – uznał Stanisław.

-I ty to Stasiu załatwisz – dodał Adam.

-Ja? – zdziwił się Stanisław.

-Ty prokuratorku, bo tylko ty masz takie możliwości.

-Ale to niezgodne z prawem.

-I kto to mówi – zaśmiał się Jan. – Przecież u was wszystko jest zgodne z prawem.

-No, ale jak to? Mam powiedzieć Zbyszkowi, żeby założył podsłuch, bo chcę podsłuchiwać co robi bratanek?

-Jak CBA mogło podsłuchiwać ministrów, to ty nie możesz podsłuchiwać bratanka, o którego się troszczysz.

-Dobrze, załatwię to – zapewnił Stanisław i na tę okoliczność bracia Kochańscy wypili po kieliszku.

-Teraz ja coś wymyśliłem – pochwalił się Jan. – Myślę, że nie zaszkodziłoby, gdybyśmy coś więcej wiedzieli o tej Asi.

-Wyborna myśl – rzekł Stanisław.

-A czemu to znowu ja?

-Bo masz takie możliwości.

-Żeby zlecić takie śledztwo muszę mieć podstawy. No, bo co ja powiem Gienkowi?

-Powiesz Gienkowi, że podejrzewasz tę dziewczynę o terroryzm – wymyślił Jan.

-W końcu jak namawia Michała do ślubu, to w jakimś stopniu jest terrorystką. To za co pijemy? – zapytał Adam.

-Za to, żeby nie było tego ślubu – zaproponował Jan.

-Tylko nie ślub – krzyknął podpity już nieco Adam.

-Tylko nie ślub – włączył się Stanisław i znowu bracia Kochańscy opróżnili swoje kieliszki. W tym momencie Adam złożył ręce i rozpłakawszy się zaczął szlochać.

-Uchowaj nas Panie Boże przed tym nieszczęściem i spraw, aby nasz bratanek się opamiętał. – Po tych słowach Jan zaczął śpiewać piosenkę „Chłopaki nie płaczą”, którą podjęli dwaj jego podpici bracia.