O szukaniu nie tylko dobrych ujęć, pasji fotografowania i nie tylko – z Weroniką Śmiecińską rozmawiają Monika Gołoś i Jakub Hapka.

https://kozirynek.online/blog/2019/11/12/na-zdjeciach-lubie-kreowac-bajki-rozmowa-z-weronika-smiecinska/

J. H.: Czy zdjęcia natury wymagają długiego oczekiwania na np. ptaki czy są to sytuacje spontaniczne?

Zwykle potrzebuję długiego oczekiwania, ale niektóre ujęcia powstały przez przypadek. To jednak mniejszość. Zwykle jest to długie wyczekiwanie, żeby ptak się dobrze ustawił (śmiech). Idę także w miejsca, gdzie jest dużo ptaków. Czasami pojedziemy z koleżanką tam, gdzie jest dużo ptactwa i wtedy fotografuję.

M. G.: Z jednym  z takich wyjazdów wiąże się pewna historia…

Podczas jednej z takich wypraw zgubiłyśmy klucz do samochodu… w trawie. Później trzeba było ich szukać na dużym obszarze. Było bardzo dużo stresów, że ich nie znajdziemy i będziemy musiały wzywać posiłki. W końcu się znalazły.

J. H.: Chciałbym zapytać o obecność w RKF „Klatka”. Jak wyglądają spotkania z innymi pasjonatami fotografii? Jak to na panią wpływa? Mówił o tym Tomek Młynarczyk: fotografujecie podobne miejsca, te same modelki, a wydobywacie zupełnie inne emocje, obraz tej samej osoby

Lubię współpracować z innymi fotografami, podglądać ich warsztat, inne spojrzenie. Każdy fotograf inaczej widzi świat. Pokazuje, że można z innej perspektywy fotografować daną osobę – to bardzo ciekawe.

Jest modelka, robimy zdjęcia. Na „Klatce” czasem dwie osoby robią zdjęcia, potem kolejne dwie. Przypatruję się temu. Staram się nie wchodzić im w drogę. Najlepsze zdjęcia ma ten, który skupił na sobie wzrok osoby fotografowanej.

J. H.: Ważny jest także sprzęt, na którym robi pani zdjęcia

Zaczęłam od aparatu komórkowego – był bardzo słaby. Później przerzuciłam się na aparat kompaktowy. Kolejnym był kompaktowy Sony. W końcu przeszłam na OLYMPUS – bezlusterkowiec. Miał bardzo słaby obiektyw, trzeba było go zmienić. Zdjęcia się polepszyły. Zmieniłam go na lustrzankę PENTAX. To było moje najlepsze posunięcie. Zdjęcia mają dużo lepszą jakość. Przy większym kadrowaniu fotografie pozostają ostre. Przy Olympusie przy kadrowaniu  jakość malała.

Więcej czasu spędzam nad obróbką i wyborem fotki niż na samym robieniu zdjęcia. Ten wybór przyprawia mnie czasem o mdłości (śmiech). W końcu dochodzę do dobrych. Trzeba zrobić dużą selekcję.

J. H.: Jak postrzega pani miejsce, w którym żyjemy? Fotografie Radzynia skupiają się wokół centrum i pałacu, jego otoczenia. Może ma pani miejsca, które dla przeciętnego radzyniaka, zasiedziałego w mieście – są nieznane, nieodkryte. Czy takie miejsce podczas wędrówek z aparatem udało się odnaleźć?

Tak, ciekawe są różne miejsca zwłaszcza na obrzeżach miasta. Np. łąka za Spomlekiem, przy ścieżce rowerowej. Ale interesujące przestrzenie są w okolicznych wsiach. Zwykle wiozą mnie osoby, które fotografują. „Tam jest ładne miejsce, pojedźmy tam!”.

Okładka dzisiejszej „Wspólnoty Radzyńskiej”

Przez przypadek czasem dochodzę do ładnych miejsc. Lubię do nich wracać. Wiem, czego można się spodziewać – jakiego światła, skąd ono świeci; gdzie jest, a gdzie nie ma cienia. To bardzo ważne w fotografii, żeby patrzeć jak układa się światło w danym miejscu. To najważniejsze, oprócz ukazania emocji.

Mam więcej rzeczy zaplanowanych niż spontanicznych. Te ostatnie są wtedy, gdy za oknem jest bardzo ładna pogoda. Aż żal jej nie wykorzystać. Jeśli jest zła pogoda, robię sesje w domu, przy oknie. Robię sobie mini-studio i zapraszam modelkę.

Wybierając modeli, patrzę na Instagram. Szukam ciekawych twarzy – to główny sukces. Wiek nie ma znaczenia, ale twarz musi być interesująca.

Niektóre pomysły na zdjęcia mi się nie podobają – wtedy ich nie robię.

Nie robię kontrowersyjnych, wyzywających zdjęć. Głównie są łagodne, optymistyczne. Nie lubię pesymistycznych zdjęć – gdy ktoś płacze lub krzyczy na sesji.  Nie robię aktów czy zakrytej nagości. To nie przejdzie.

Kiedyś robiłam sesję z modelką, która przez cały czas zaciskała szczękę. Widać, że była spięta. Robiliśmy to w domku Wincentego Pola, był tam kustosz i jeszcze jedna osoba. Może stresowała się przez te osoby? Gdy tak się dzieje, idziemy wtedy w ustronne miejsce.