Bardzo mnie ucieszył zakup książki Jacka Bierezina wydanej w tzw. kanonie literatury podziemnej. Jakież więc było moje zdumienie, gdy po przyjściu do domu odkryłem, że to nie Bierezin tylko Brandys. Kazimierz – Nierzeczywistość. Tak to bywa, gdy się kupuje bez okularów. A z jeszcze większym zdumieniem stwierdziłem, że nic Bierezina nie ukazało się w ramach tego kanonu. No cóż: jaki kanon taki Bierezin – pomyślałem i zacząłem przeglądać (nie, żeby zaraz czytać!) Nierzeczywistość. A, że nie ma przypadków, trafiam na zdania: „Kiedy w Warszawie zamordowano prezydenta Narutowicza, miałem osiem lat. Nie mogłem zrozumieć, co kierowało człowiekiem, który go zastrzelił, pamiętam tylko pochmurny dzień, gdy ojciec wrócił do domu w zabłoconych kaloszach i powiedział: – To oni. – A więc byli jacyś  o n i”.

Właśnie! Pomijając już piętrowo zakłamaną historię Eligiusza Niewiadomskiego warto skorzystać z zachęty Brandysa i pomyśleć, jak wielu ludzi uważa nas za „onych” i co z tego wynika…