Właściwie to pamiętam tylko wiecznie uśmiechniętą gębę wokalisty, nieżyjącego już od kilkunastu lat, Andrzeja Siewierskiego. Grali radośnie te swoje numery „pod buta” w stylu Slade na największych scenach w Polsce, a że wyszli z małego Szydłowca – rzeczywiście mieli się z czego cieszyć.

Oczywiście zespół nazywał się Azyl Polityczny, ale cenzura obcięła nazwę – i bardzo dobrze, bo i tak każdy wiedział, o co chodzi, a skrócona brzmi lepiej.

Strona A singla to właściwie w warstwie tekstowej piosenka … religijna. Publikujemy płytkę z lekkim niepokojem, ale i z nadzieją, że nie znajdzie się jednak jakiś „nowoczesny” wikary, który podsunie ten kawałek parafialnej scholi jako pieśń na wyjście…