Brzęk szkła,
rozsypały się myśli moje.
Kolejna zbyt głośna rozmowa.

Księżyc milczy.
Tej nocy nie zajrzy przez okno,
za ciemnymi chmurami się chowa.

Ostatnie słowo,
padło chyba zbyt wiele razy.
Przebojem zagości w eterze.

Zimna wojna
może minie dopiero przed świtem
Dni i noce znów cisza zabierze.

Umiera Mendelson.
Żadne z nas mu dziś nie zaśpiewa,
nuty marsza umilkną na wieki.

Brak nadziei.

Boleśnie zgaśliśmy oboje,
nasze serca zamknęły powieki.