-Powiem panu, że ja to bym chciała, żeby Monisa poślubiła jakiegoś sanitariusza, bo sanitariusz to prawie lekarz – zaakcentowała na koniec jej ciotka.

-Ciociu, porozmawiajmy o czymś innym.

-A jak nie sanitariusz, to może być protokolant, bo to przecież prawie sędzia.

-Ciociu! O coś cię prosiłam – rzekła zdecydowanym tonem Monisa.

-Już dobrze. – Tu nastała chwila ciszy, którą Beatessa szybko przerwała. – A w tej ambasadzie to kim pan jest?

-Pracuje w biurze – odparł Feliks.

-Zawsze to lepiej niż kierowca albo strażnik.

-Ciociu. Feliks jest skromnym człowiekiem, więc ja to powiem. On jest ambasadorem.

-Ambasadorem? – zapytała z niedowierzaniem Beatessa.

-Tak. Jestem ambasadorem Polski – potwierdził Feliks.

-Ambasador i to z kraju papieża! Proszę więcej nie pić tej nalewki. Przecież to wstyd, żeby ambasador pił taką nalewkę.

-Ale mnie smakuje – włączył się Feliks.

-Taką nalewkę to może pić ktoś z rodziny, jak przyjdzie do mnie w odwiedziny, ale nie ambasador – i zabrała najpierw kieliszek Feliksowi, a następnie pochwyciła butelkę nalewki. – Moniso daj nowe kieliszki, a ja pójdę szybko do piwnicy i przyniosę butelkę wina z tamtego roku. Na szczęście mam jeszcze jedną butelkę panie ambasadorze – oznajmiła i uśmiechając się do niego, pospiesznie opuściła salon.

-Wiedziałam, że ciocia zmięknie jak się dowie kim jesteś – zażartowała Monisa.

-Nastrój twojej cioci zmienia się jak pogoda w górach. Jak już napijemy się tego wina to możemy pójść na spacer? – zaproponował Feliks.

-Czyżby przerażała cię gościnność cioci?

-Dobrze, że to jest twoja ciocia, a nie mama.

-Moja mama zmarła, gdy miałam jedenaście lat i od tej pory mieszkam z ciocią.

-Przykro mi, nie wiedziałem.

-Opowiem ci o tym, jak pójdziemy na spacer, dobrze.

-Oczywiście – rzekł Feliks i uśmiechnął się do sympatii. – Teraz to ja chcę cię gdzieś zaprosić. Może pójdziemy do kina na jakiś film?

-Dobry pomysł, bo grają „Pretty Woman”.

-Ja to oglądałem dawno temu.

-U nas niektóre filmy trafiają do kin z dużym opóźnieniem – oznajmiła Monisa.

-Chętnie go jeszcze raz obejrzę.

-To jesteśmy umówieni – i teraz oboje usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi. – Ciocia wraca z winem.

-Święty Feliksie, miej mnie w swej opiece – zażartował i spojrzał na rozbawioną Monisę, która podobała mu się coraz bardziej. Czekał więc cierpliwie na moment, w którym opuszczą mieszkanie i będzie mógł porozmawiać tylko z nią.