„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

I choć Wielki Wóz na północnym niebie jeszcze po zimowemu stoi na dyszlu, w słoneczne dni kowale dwuplamki już wygrzewają się w małych grupkach na grubej korze u podnóża większych drzew w parku, w wyszczerbionych pieńkach starych przydomowych sadów albo w załomach ceglanych murów. Swoje grzbiety – zdobne w wojenne tarcze afrykańskiego plemienia – wystawiają dumnie w stronę słońca.

* * *

Jest w historii trochę wydarzeń, które bardzo, ale to bardzo, chciałbym zobaczyć na żywo. Na przykład taki wieczór w paryskim mieszkaniu Eustachego Januszewicza w Boże Narodzenie 1840 roku, kiedy to Mickiewicz starł się ze Słowackim na improwizacje. Albo jeszcze chętniej inny wieczór, z wiosny 1832 roku w domu u Józefa Straszewicza, gdzie – jak Juliusz pisał do matki – „Nudno było, pod koniec jednak Chopin upił się i prześliczne rzeczy improwizował na fortepiano, Mickiewicz też był pijany i wiersze składać pod muzykę zamierzał, ale zabełkotał tylko i rękami machał…”.

Ech…

* * *

Któregoś dnia zszedłem po schodach do piwnicy, w której kiedyś z przyjemnością marnowałem młodość. To tutaj była moja, nasza ukochana knajpa!

Pociągnąłem nosem, może skądś jeszcze wylezie ten legendarny smród papierosów. Może w kiblu jakimś cudem zachował się napis „Phillip Cocu pozdrawia!”. A może, jak poskrobię scyzorykiem ścianę, dogrzebię się do legendarnych fresków, zamalowanych przed założeniem tu sklepu z używaną odzieżą…

* * *

Facet małomówny był
dużo palił, sporo pił
w knajpie lubił stolik koło drzwi
Siadał z piwem sam na sam
albo brał pięćdziesiąt gram
i wpatrywał się w minione dni
Od ludzi nie chciał chyba nic
od życia nie chciał nic

Słuchał kiedy grałem blues
czasem jak skończyłem już
stawiał piwo i siadałem z nim
Zwykle milczał cały czas
ale wtedy jeden raz
zaczął mówić wydmuchując dym
Do dzisiaj słyszę jego głos
do dzisiaj słyszę go

Słuchaj młody, mówił tak,
nie wiesz kiedy, nie wiesz jak
ale to się stanie – chcesz czy nie
Ona złamie cię na pół
ona cię pociągnie w dół
a najgorsze, a najgorsze, że
nie będziesz wiedział, że tak jest
nie będziesz wiedział nic

Facet małomówny był
dużo palił, sporo pił
w knajpie lubił stolik koło drzwi
Zwykle milczał cały czas
ale wtedy jeden raz
zaczął mówić wydmuchując dym
Do dzisiaj słyszę jego głos
do dzisiaj słyszę go
Do dzisiaj słyszę jego głos
do dzisiaj słyszę go