Rozdział 4. Następnego dnia nowy ambasador wstał dopiero przed południem i z trudem adaptował się do nowej rzeczywistości.

Po zakończeniu zwykłych codziennych czynności zjadł lekkie śniadanie i szykował się do swojego biura, gdy nagle zadzwonił telefon z Polski.

-Cześć braciszku, właśnie wstałem. – Następnie odpowiedział na pierwsze pytanie brata. – Lot był spokojny, chociaż długi, ale na szczęście nie było żadnych turbulencji. – Potem było drugie pytanie brata, na które Feliks zaczął z uśmiechem odpowiadać. – Feministanki są zabójczo ładne i bardzo miłe – zełgał na koniec. – Nawet Azjatki nie są tak grzeczne, jak one. Mówię ci, że potrafią tak zaskoczyć, że nawet sobie tego nie wyobrażasz – zmyślał na poczekaniu Feliks. W końcu przyszedł czas na trzecie zapytanie brata. – Jeszcze żadnej nie poderwałem, ale wczoraj próbowała mnie bezczelnie poderwać policjantka, a właściwie to dwie policjantki. – Po tych słowach wyczuł zazdrość w głosie brata i postanowił kończyć rozmowę. – Proponuję Jacku kończyć rozmowę, bo słono zapłacisz za nią. Trzymaj się i pozdrów rodziców. Cześć. –

Następnie rzekł sam do siebie. – Ja też bym się z tobą zamienił.

Kwadrans później Feliks zszedł na dół, gdzie zastał Hodusa przeglądającego dokumenty. Przywitał się z nim i przypomniał sobie, że nie czuje się najlepiej.

-To wino co wczoraj piliśmy, nie było najlepsze.

-Takie zostawiła pani ambasador Konieczna – zażartował sekretarz ambasady.

-Powinienem coś przejrzeć albo podpisać?

-Dokumenty do podpisania leżą na biurku pana ambasadora.

-Jak tylko poczuję się lepiej, to je podpiszę.

-Jutro o jedenastej umówiłem pana ambasadora na spotkanie w ministerstwie spraw zagranicznych, żeby przekazać listy uwierzytelniające.

-Dziękuję.

-A pojutrze w sobotę jest raut dla dyplomatów wydany przez panią ministerkę, więc potwierdziłem, że będzie pan tam obecny.

-Pojutrze już powinienem być w formie. Teraz idę się trochę nacieszyć waszym słońcem. – Następnie udał się do niewielkiego ogrodu znajdującego się z boku głównego budynku i usiadł pod parasolem. – Tego mi było trzeba – rzekł sam do siebie. Wkrótce potem zobaczył wjeżdżający na teren ambasady samochód prowadzony przez Neposa. Ten po zaparkowaniu szybko podszedł do swego szefa i zadowoleniem oznajmił.

-Samochód już naprawiony.

-Macie tu dobrych mechaników – odparł Feliks.

-To mój znajomy, który nie cierpi kobiet, i gdy tylko mu powiedziałem, że jedna z nich uderzyła w nasz samochód, odstawił wszystkie inne i zaczął naprawiać nasz.

-A dlaczego nie cierpi kobiet?

-Bo przez jedną siedział trochę w więzieniu.

-Wiesz co Nepos, chyba mi zaszkodziło wczorajsze wino? Muszę się napić jakiejś wódki albo whisky.

-To bardzo drogie rzeczy.

-Trudno, na samopoczuciu nie można oszczędzać. Jest tu gdzieś w pobliżu jakiś większy sklep?

-Znam taki jeden – odparł z uśmiechem Nepos.

-Długo się tam idzie?

-Tak około dziesięć minut.

-To nie będziemy jechać, tylko się przejdziemy. A po drodze wejdziemy do jakiegoś kantoru.

-Jest przy samym sklepie i mają tam dobry kurs.

-To prowadź, a żeby ci się nie nudziło, to będę ci zadawał pytania. Będziesz dzisiaj za przewodnika.

-U nas przewodnikiem mogą być tylko kobiety.

-No to będziesz moim tragarzem – zażartował Feliks – bo rozumiem, że kobiety nie mogą być tragarzami?

-Ten zawód mogą wykonywać tylko mężczyźni – oznajmił rozbawiony Nepos.

-To tak samo jak u nas – odparł ambasador i wolnym krokiem ruszył ze swoim współpracownikiem w stronę sklepu.

W trakcie drogi obaj pracownicy polskiej ambasady przechodzili obok niewielkiego parku, gdzie na ławkach siedziało kilku mężczyzn z dziecięcymi wózkami. Widząc to Feliks od razu zadał pytanie.

-U nas też się widuje mężczyzn z wózkami, ale tutaj widzę, że są sami tatusiowie z dziećmi.

-W Feministanie dzieci są zazwyczaj wychowywane przez ojców.

-Dziwny zwyczaj – odparł zaskoczony tym Feliks.

-Pół roku przed urodzeniem dziecka kobieta idzie na urlop przedmacierzyński, a po urodzeniu jest pół roku na urlopie macierzyńskim. Ale, gdy urlop się kończy, to zazwyczaj matka wraca do pracy, a wychowaniem dziecka zajmuje się ojciec.

-U nas jest przeważnie odwrotnie. A nie lepiej, żeby matka wychowywała dziecko, a ojciec poszedł do pracy? – Tu Nepos uśmiechnął się i odpowiedział.

-U nas mężczyźni zarabiają połowę tego co kobiety, więc opłaca się, żeby to one wróciły do pracy.

-Naprawdę kobiety zarabiają drugie tyle co mężczyźni? – pytał zaskoczony Feliks

-Takie jest u nas prawo.

-Wiesz, gdzie ja miałbym takie prawo! – zdenerwował się Feliks.

-Kobiety są lepiej wykształcone od nas i zajmują wszystkie kierownicze stanowiska. Tak samo jest w sektorze prywatnym, bo tutaj firmę może założyć tylko kobieta.

-Tylko siąść i płakać – odparł Feliks i znowu zadał pytanie. – A jeśli mężczyzna jest na tym samym stanowisku co kobieta, to też zarabia tylko połowę tego co ona?

-Połowę, co do jednej feminki.

-Nie jestem męskim szowinistą, ale boję się, że niedługo nim zostanę.

-Przyzwyczaisz się Feliks. Do wszystkiego można się przyzwyczaić, tym bardziej, gdy wychowujesz się w takim świecie od dziecka.

-Przecież to jest totalny wyzysk jednych kosztem drugich! – oznajmił ambasador.

-A na świecie jest inaczej? – Tu Nepos zawahał się przez chwilę, po czym stwierdził. – Nie obraź się Feliks, ale tak samo wy Europejczycy wyzyskujecie nas Amerykanów.

-A USA was nie wyzyskują? – zdenerwował się nieco Feliks.

-Oni są tacy sami, jak wy z Europy. – Po tych słowach nastała dłuższa chwila milczenia i dopiero, gdy obaj znaleźli się przy dość dużym sklepie, Nepos wskazał Feliksowi kantor, w którym mógł wymienić dolary na feminki.