W Radzyniu miała siedziba aktywna rejonowa placówka Gestapo. W jej skład weszli również Niemcy, mieszkający przed wojną w powiecie radzyńskim, którzy współpracowali z hitlerowskim wywiadem. Po wkroczeniu wojsk niemieckich ujawnili się i wstąpili do Gestapo.

Czasy te wspomina wieloletni pracownik Spółdzielni, Celińska:

Biura Spółdzielni mieściły się obok siedziby Gestapo. Pracownicy bardzo często widzieli zmaltretowane, zakrwawione ofiary hitlerowskiego barbarzyństwa prowadzone z przesłuchania do aresztu.

Ciężko było patrzeć, żal i ból targał serce, gdy matki i żony aresztowanych leżały krzyżem przed drzwiami miejscowego kościoła.

Szczególnie trudny był dla Radzynia rok 1942. Masowe aresztowania w mieście i jego okolicach, łapanki na roboty do Rzeszy, wywożenie do obozów koncentracyjnych i masowe egzekucje były codziennym zjawiskiem. W roku 1942 w samym mieście aresztowano 125 osób. Tylko niewielka ilość z nich wróciła z obozów i miejsc straceń.

W okresie hitlerowskiej okupacji liczba ludności miasta spadła z 7151 mieszkańców do 3500. Zniszczeniu uległo ponad 140 budynków mieszkalnych i 14 gospodarczych.

Dotkliwą stratą dla Radzynia było zniszczenie wyjątkowego pałacu Potockich przez uciekających w panice żołnierzy Wehrmachtu w lipcu 1944 r. W latach powojennych remont pałacu pochłonął wiele milionów złotych.

Wielki i trudny egzamin dla Spółdzielni

Dla Spółdzielni okres okupacji hitlerowskiej był również wielkim i trudnym egzaminem z wyrobienia obywatelskiego i patriotyzmu pojedynczych członków oraz całego zespołu pracowników kadrowych.

Wszystkie kłopoty i tragedie jakie przeżywało miejscowe społeczeństwo stawiał każdy okupacyjny dzień przed spółdzielnią spożywców.

Duże zapasy

Zapasy towarów były tak duże, że nie rozkupiła ich okoliczna ludność, mimo paniki jaka wybuchła w pierwszych dniach września. Część towarów pozostawionych w magazynach została zrabowana przez wojska niemieckie po zajęciu przez nich Radzynia.
Mieszkańcy naszego miasta mieli wspaniałą możliwość zobaczyć hitlerowskich kulturtragerów zajętych systematycznym rabunkiem sklepów.

Trudności, jakie przeżywały władze spółdzielni i cały zakład wynikały ze zniszczeń wojennych i rabunku towarów. Okupant celowo ograniczał działalność wszelkich zorganizowanych instytucji polskich.

Całe życie gospodarcze na terenach, zajętych przez Niemców podporządkowano wojennym celom gospodarczej machiny niemieckiej. Ważne było tylko to, co służyło zwycięstwu III Rzeszy.

Czas represji

Spółdzielnia odczuwała represje w zakresie zakupu i sprzedaży, zaopatrzenia hurtowego i w detalu. Ludność dotykały ogromne braki w zaopatrzeniu w różne artykuły przemysłowe. Koniecznością była ogromna ilość legalnych i nielegalnych transakcji handlowych, aby choć w minimalnym stopniu ułatwić życie miejscowego społeczeństwa.

Prawie wszystkie braki, na które nie było aprobaty władz okupacyjnych, a które starano się uzupełniać, groziły największymi karami i ludzie kierujący Spółdzielnią narażeni byli bez przerwy na skazanie na śmierć lub zsyłkę do obozu koncentracyjnego. Ta sytuacja ułatwia dokonanie moralnej oceny takiej działalności.

Kronika upamiętnia tych, którzy nie umieli w tej pracy oszczędzić siebie.

Najczynniejszą grupę stanowili Piotr Jankiewicz i Mieczysław Laskowski. Przy pomocy innych spółdzielców organizowali całe życie spółdzielni, a często udzielali pomocy ludziom, których tak wielu było w czasie okupacji.

Często z zapasów spółdzielni korzystali ludzie związani z ruchem oporu, a nawet całe oddziały partyzanckie. Przy zabieraniu większych ilości spółdzielczego towaru partyzanci wystawiali zaświadczenia, stwierdzające rabunek sklepu.

7 sklepów , 4 filie i jeden „nur fur Deutsche”

W czasie okupacji Spółdzielnia prowadziła siedem sklepów Radzynia oraz filie w Suchowoli, Wohyniu, Czemiernikach i Ulanie. Zapasy towarów zgromadzone były w 9 magazynach branżowych w Radzyniu. Tu także prowadzony był sklep, do którego wstęp mieli tylko Niemcy.
Według uzyskanych informacji, p. Jankiewicz zasilał podziemie dość dużymi kwotami pieniężnymi. Ustalenie wysokości tych kwot jest niemożliwe ze względu na brak źródeł.

Sytuację utrudniał fakt, że pracę spółdzielni z ramienia okupantów nadzorował mieszkający u państwa Bliźniaków na ulicy Partyzantów Niemiec Seul.

Aresztowanie Jankiewicza

Ciekawy był moment w życiu spółdzielni po aresztowaniu Jankiewicza. Wśród członków i pracowników zapanowało przygnębienie – wszyscy go lubili i szanowali Nadzorujący pracę Spółdzielni Seul prosił pracowników o spełnianie swych podstawowych obowiązków, obiecując im zrobienie wszystkiego, co było w jego mocy, aby doprowadzić do uwolnienia Jankiewicza.

Lipiec 1944

Działania wojenne w lipcu ’44 spowodowały zniszczenie wszystkich sklepów i magazynów. Majątek Spółdzielni uległ całkowitemu zniszczeniu – a straty wojenne obliczane w złocie wyniosły 486 000 zł.

Drożdże za ukryte w murze pieniądze

Ocalała jednak część pieniędzy przechowywanych w drewnianej kasetce we wnęce muru. Skrzynka uległa częściowemu zwęgleniu, ale nie spaliła się i tak zdołano uratować część gotówki.

Starzy spółdzielcy wspominają, że za te pieniądze w pierwszych dniach powojennych Zarząd zakupił niewielką ilość drożdży i tak rozpoczęła się działalność Spółdzielni.

Pierwsze dni po wojnie, czyli nowy początek

24 lipca 1944 wojska frontu białoruskiego wkroczyły w Radzyniu. W historii miasta rozpoczął się nowy okres.
Pracę rozpoczęła też Powszechna Spółdzielnia Spożywców.

W trudnych wojennych warunkach zarządowi i grupie pracowników nie było łatwo prowadzić statutowej działalności. Prawie wszystkie obszary działalności należało rozpocząć na nowo.

Dziś możemy podziwiać hart i zapał ludzi pracujących w spółdzielni i kierujących nią w latach, kiedy od strony Wisły dochodził huk armat, a niemieckie samoloty bombardowały kilka razy miasto – podsumowuje ten okres kronika PSS-u.