Podczas piątkowej sesji Rady Miasta 11 głosami „za”, przy 3 wstrzymujących się rondo przed pałacem Potockim otrzymało nazwę NSZZ „Solidarność”.

Rada przychyliła się więc do  wniosku radzyńskiego oddziału „Solidarności”.

Mimo podjętej decyzji, w radzyńskiej przestrzeni wciąż trwają dyskusje nad zasadnością nadanej nazwy. Część radzyniaków optowała za uhonorowaniem śp. Zygmunta Pietrzaka –  zasłużonego dla upowszechniania kultury muzycznej. Niektórzy wskazywali na historyczne postaci, którzy swoją aktywnością przyczynili się do rozwoju miasta.

Komentatorzy zwracają uwagę na brak społecznych konsultacji w tej sprawie i możliwości wypowiedzenia się radzyniaków np. w internetowej sondzie.

*

A propos…

X. Robak we wpisie z końca lipca 2010 pisał o powyższym rondzie w tekście „Zagrać papieżem”.

Polityka historyczna rządzącej Radzyniem postkomuny jest równie czytelna, co skuteczna. Ogranicza się, co prawda, do nazewnictwa nowych ulic i placów, ale w tej dziedzinie odnotowują oni rzeczywiste sukcesy. Nie, nie ma w tym żadnej koncepcji. Na szczęście na to ich ciągle nie stać (to by dopiero było!). Ale jest charakterystyczna dla tych ludzi praktyka działania, wyćwiczona w czasach, gdy brylowali w partii i administracji namiestniczej 1944-1989. Sprowadza się ona do podejmowania działań destrukcyjnych wobec każdej próby budowania pamięci niepodległościowej, czyli po prostu „uwalania” tych propozycji, które nie mieszczą się w kośćcu ideowym, w którym uformowani zostali przedstawiciele radzyńskiego układu.

Trzy poprzednie batalie o nazwy zostały rozegrane właśnie w ten sposób. Przy czym ostatnia –wprost mistrzowsko. Efekt? Dla każdego, kto co nieco orientuje się w kulturze i dziejach przeszłych, a przede wszystkim dorobku wspomnianych niżej osób –piorunujący. Oto Kazimierz Odrzygóźdź wygrywa z Bronisławem Szlubowskim, a Stanisław Jarmuł z ks. prof. Stanisławem Kamińskim. Ta konfrontacja niesie ładunek nie mniejszy jak niedawny sondaż o tym, kto jest największym autorytetem dla polskiej młodzieży, w którym Wyszyński, Wojtyła, Popiełuszko, ba, Wałęsa czy Michnik przegrywają sromotnie z Dodą, Wojewódzkim i Owsiakiem. Jednak sondaż skierowany był do nieukształtowanych młodych umysłów, a w tle mamy totalny upadek oświaty i wychowania. Natomiast patroni radzyńskich ulic i rond to świadomy wybór ludzi już uformowanych. Efekt? Nie wiadomo co gorsze.

Zauważmy też, że propozycje postkomuny dobrane są tak, iż odbierają możność manewru opozycji. Zdarza się, że do tego stopnia, iż niejako zmuszona jest ona za nimi głosować. Przy Jarmule czy Odrzygoździu tłumaczeniem tego było: „nic nie mam przeciwko niemu, ale…”. I już tu tkwi błąd! Odkąd to mianujemy ulicę nazwiskiem człowieka, przeciwko któremu „nic nie mamy”?! Przecież zabrakłoby ulic. Porządnych ludzi, na szczęście, jest jeszcze w tym kraju dosyć dużo. Powinno być tak, że patroni – o ile rzeczywiście mają być przykładem, pełnić funkcję wychowawczą – powinni się czymś wsławić, czegoś dokonać. Czegoś więcej niż znajomość czy wspólna działalność z obecnie rządzącymi.

Majstersztyk z rondem Jana Pawła II polega zaś na tym, że ten patron został wyciągnięty z kapelusza w chwili, gdy opozycja wysunęła propozycję uczczenia nazwą nowego ronda na ulicy Wisznickiej (koło Tesco) działaczy radzyńskiej Solidarności. Był to typowy pocałunek śmierci. Bo wiadomo, że w Polsce nikt nie odważy się na Wojtyłę nie zagłosować. Taki szantaż emocjonalny. Tak też się stało. Radni,którzy wysunęli nazwą „Rondo Solidarności”, sami zagłosowali za inną nazwą. Niechby nie zagłosowali, toż by dopiero było pole do propagandy.

Nieważne, że mamy już w Radzyniu i szkołę Jana Pawła II, i ulicę Jana Pawła II. Teraz będzie jeszcze rondo Jana Pawła II. Układ ma idiotyczność tej sytuacji w głębokim poważaniu. Zapewne, dla „uwalenia” niezależnych propozycji przyszłych nazw ulic gotowy jeszcze nie raz zagrać Papieżem. A jak się przeje –to kolejnych kolesi-działaczy z romantycznej młodości w Peerelu zapewnie nie zabraknie.