„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Najkrócej pracowałem jako pomocnik grabarza, ot, wakacyjna przygoda. Tak samo jak przetwórstwo owocowo-warzywne. Przez pół roku byłem salowym na pogotowiu: sprzątanie, wywożenie zwłok, ogólna pomoc przy większych zadymach. Jakieś dwa lata przepracowałem jako pseudodziennikarz. Kilka lat byłem nauczycielem – do wyuczonego zawodu wracałem dość regularnie, średnio co dziesięć lat, z reguły na krótko. Najwięcej czasu i energii wyssała samorządowa kultura. Niech jej ziemia lekką będzie…

* * *

Pamiętam takie zdarzenie: druga połowa lat 70-tych. Mam 9-10, może 11 lat. Czekam w kolejce do fryzjera – na zewnątrz, przed drzwiami – w grupie jakichś starych chłopów. Nagle na nudnej szarej ulicy dokonuje się cud! Zbliża się do nas fajnie ubrana, w przybliżeniu 20-osobowa, drużyna egzotycznych chłopaków, każdy ma inny odcień czekoladowej skóry, jest też kilku białych, ale jakoś inaczej. Któryś z facetów spod fryzjera pyta z prostotą: – Skąd jesteście, chłopcy…? Jeden z młodzieńców odpowiada, po polsku i bez żadnego obcego akcentu: – Z Brazylii…

* * *

Teraz lubię sobie myśleć, że może to był jakiś potomek tej sieroty z „Pana Balcera w Brazylii” Konopnickiej, największego grafomaństwa w historii polskiej literatury…

„Białe chłopiątko przysiadło na ziemi… / To liczko zżółkłe, czupryna ta złota. / Jak strzecha ponad oczyma modremi… / Tak mi się serce, jak ptak, załopota. / Więc krzyknę: «A ty co tu, między temi / Małpami robisz?»… — A ów: — «Ja sierota». — / «Skąd»? — «A z Radzynia»! — «Jakżeś się tu dostał»? / — «Z ojcami. Jeno pomarli, tom ostał».

Tymczasem chłopy w radę: — «Toć go przecie / Tak nie ostawim tu, między czarnemi! / Jużci nas teraz Pan Jezus po świecie / Jako mak rozsnuł po cudzej tej ziemi, / Alić nas może do kupy gdzie zmiecie, / To i sierotę przygarniem ze swemi… / A one dusze zbawione też mogą / Krzyż nam uczynić święty nad tą drogą». —

Alem ja chłopca podniósł za ramiona, / Rzekąc: «Widzisz — tam?… Tam!… Jak wejdą zorze / Ranne, tak klękaj i patrz! Tam jest ona / Ziemia! Tam Polska jest! Aby przez morze. / Więc patrz i wołaj do niej: — Ty — rodzona!… / I bij się w piersi: Bądź miłościw, Boże! / A czyń tak co dnia, aż cię Bóg wysłucha. / A miałbyś zemrzeć? Tam wypuszczaj ducha»!”

O mój Boże!

* * *

Zawsze, ale to zawsze, kiedy miałem do wyboru kasę w sklepie wybierałem tę, w której się dłużej stało. Nawet jeśli – z pozoru – w momencie podejmowania decyzji wyglądało to inaczej…

Staję w kolejce i już wiem, że zaraz coś się spieprzy z kasowymi urządzeniami, albo zacznie się draka z jakąś reklamacją, albo zadzwoni kierowniczka i dziewczyna gdzieś tam pójdzie, albo koleś zechce trzy faktury, albo ktoś umrze, albo coś tam…

CDN…

 

zdj.: Tomasz Młynarczyk