Ponad 11 lat temu x. Robak pisał o tym na łamach Stabilizatora.

Środowisko Prezydenta RP, pomimo tego, że również wywodzące się z demoliberalnej republiki okrągłego stołu (ROK), jako pierwsze dostrzegło skutki polityki rugowania polskości z serc Polaków.

W oparach absurdalnego, straceńczego marszu ku przepaści wynarodowienia potrafiło dostrzec, że masy z coraz większą uwagą spoglądają ku autentycznym, niekiedy wręcz naturszczykowskim oddolnym ruchom społecznym typu młodego Ruchu Narodowego, co skłoniło je do zastanowienia i – wreszcie – wykreowania czegoś na kształt polityki quasi-patriotycznej. Mieliśmy z tym do czynienia jesienią 2012 r., gdy na Święto Niepodległości Prezydent zaproponował swój, konkurencyjny w założeniu wobec Marszu Niepodległości, oraz obecnej wiosny, gdy objął patronat (osobiście uważam, że siła sprawcza była jednak po jego stronie) nad 2-majową akcją „Orzeł może”.
Naprawdę jestem pod autentycznym wrażeniem, że GW zdobyła się na propagowanie owego „fajnego” patriotyzmu mającego być radosną wersją polskości (radiowa Trójka zapewne była w tym dziele typowym pożytecznym idiotą). Choćby była to tylko kolejna próba zagospodarowania młodych ludzi. Taki nowy, wiosenny Owsiak. To już coś.

Cóż, kiedy pytania pozostają. Jak mianowicie ma się ta beztroska radość z polskości do pedagogiki wstydu, którą michnikowa gazeta tresuje Polaków do 20 lat? Skoro nasze dzieje, to jedynie kołtuństwo, zabobon i antysemityzm to z czego mamy być dumni i czym się cieszyć? Skoro jesteśmy tacy fajni, to czemu nie rozwija się tematu: co w nas takiego fajnego? Skoro Orzeł może, to rodzi się pytanie: ten orzeł to państwo, czy Polacy? Jeśli państwo, to aż prosi się pytanie o owe sukcesy. Jeśli Polacy to zapytajmy o to czy czasem nie są to sukcesy wbrew państwu, a nie przy jego pomocy.

Pytania te byłyby zasadne, gdybym rzeczywiście miał jakiekolwiek wątpliwości co do owej dziwacznej akcji. Ale nie mam. Na pierwszy rzut oka widać, że „fajna” Polska obejmuje tylko część Polaków. Tą, która identyfikuje się z „fajną” partią. Pochód „Orzeł może”, określony z miejsca „marszem lemingów”, to kolejne rekolekcje formacyjne dla zwolenników ROK. Właśnie teraz, gdy zaczynamy doświadczać na własnej skórze 5-letnich rządów partii trampkarzy, która nie może się pochwalić ani jedną sprawnie przeprowadzoną reformą, ani jednym sukcesem, który przyniósłby poprawę losu Polaków spoza kręgu władzy.

„Fajny patriotyzm” to wydmuszka, pusty symbol, symulakra, za którą nie kryje się nic poza próbą przedłużenia agonii ROK przez zaklinanie lemingów. Pozostaje pytanie: czy prawdziwe życie obudzi ich, wyrwie z letargu, czy też ulegną kolejnemu zaklęciu, a „fajny patriotyzm” zdoła wypełnić pustkę po Polsce w ich sercach?