Gdzieś w Lublinie.
Wieczór
Pomieszczenie biurowe, rząd pustych boksów z monitorami. Dziewczyna o urodzie Lary Croft, w szarej sukience z niebiesko-czarno-czerwonym nadrukiem zdejmuje z głowy słuchawki i mikrofon. Wysypuje zawartość torebki- na blat biurka wypadają kosmetyki, banknoty, granatowa książeczka z żółtym trójzębem i nadrukiem „Україна паспорт”, bilet FLIXBUS „Lublin -Kyiv” z datą 22.02.2022, puszka napoju energetycznego, fiolka z tabletkami, paczka papierosów, mały pistolet i trzy naboje Dziewczyna wstaje, zdejmuje sukienkę, naciąga czarny T-shirt, czarne spodnie, czarne bojowe buty, wiąże włosy w kok i zakłada czarną czapkę. Pakuje do czarnego plecaka dokumenty, bilet i banknoty. Ładuje naboje do magazynka. Łyka tabletkę, popija łykiem z puszki. Odkręca buteleczkę, wypełnioną czarnym płynem, maluje paznokcie na czarno.
Dźwięk telefonu.
Dziewczyna podskakuje odruchowo, lakier przewraca się, skapując czarnymi kroplami na podłogę.

D
pod nosem

-Bladź!

zakłada słuchawki i mikrofon

Głos Starszej Kobiety

-Halo? To ja, Molly. Marianna…

D

-Dzień dobry, pani Marianna. Tu infolinja enefzet.

S
po chwili milczenia

-Oryginalne imię Infolinio, tato miał fantazję. Czy mogę ci mówić Olinko?

D
-Ależ proszę, bo mnie Alina.

S

-Piękne imię, bardzo poetyckie:

„Która więcej malin zbierze
Tę za żonę pan wybierze…”
Strzeż się swej siostry, Alinko!

D

-Skąd pani zna Balbinę?!

S

-z literatury.

D

wybucha płaczem

-Sucz nie siostra a i on nie lepszy, ten Kyrył. Trzy lata razem, pierścionek mi kupił a za plecami z nią!

(szlocha)

S

-Mężczyźni…

D

-Wszyscy wiedzieli tylko nie ja, głupia, ślepa! Dopiero w Nowy Rok jak na Instagramie zobaczyłam

szlocha, łyka tabletkę

-omal trupem nie padłam. Paszport, plecak, w awtobus i przed siebie, byle dalej, byle gdzie, do Polski, na zmywak, na słuchawkę.

S

-Posłuchaj Alinko…

D

Przerywa

-Ochłonęła. Wszystko przemyślała, za pierwszą wypłatę bilet w Kijiw kupiła…

S
-O masz! A przed chwilą tatuś z całym pułkiem na Kijów pociągnął! Szkoda, jedno miejsce by się znalazło.
Należał mu się ten awans, za tyle lat służby. Wróci pewnie z buławą

D

-Awtobus o północy.
No bo jakże to-na ślub siostry bliźniaczki i eksa nie przyjechać?

S

-Pięknie. Dobre z ciebie dziecko, nie ma co żywić urazy.

D

-I podarek wiozę

obraca bębenkiem pistoletu

-dla niej, dla niego i dla siebie.

szlochając

-Bladź!!!

S

-Fucking bitch!

D

zatykając usta

-O Boże, to się nagrywa! Przepraszam bardzo, najmocniej przepraszam!

S

-Ależ nie ma za co, tak miło się nam gawędzi!

D

-Zacznijmy jeszcze raz. Infolinija enefzet. W czem mogę dla pani pomóc, pani Marianno?

S

-Sama nie wiem… A co mi możesz zaproponować?

D

-Od ręki?

S

-Tak.

D

-Pfizer albo Moderna.

S
-Moderna. Brzmi nowocześnie a poza tym tylko kobieta zrozumie kobietę a ten Fajzer to pewnie jakiś stary Niemiec. Choć nie należy sądzić książki po okładce. Mój mąż na przykład, magister inżynier Leopold Blumsztajn na ślubie przyjął moje nazwisko a po matce był Cwietajew

D

śmiejąć się

-Nasz człowiek. Ja Cwitajewa.

S

-Ładne kwiatki.

D

-Okiej. Zapisuję panią na Modernę. Pani PESEL?

S
-Mój Pesel? Już go nie ma. Witos, Mikołajczyk, wybory w czterdziestym siódmym. Teraz to już nie to samo.

D

-Czy pani dobrze się czuje? Wyzwać pomoc?

S

-Doskonale, tylko mi trochę w gardle zaschło, wezmę łyk.
….
Ale gorzka ta herbata! Jak piołun.

D

-To może data urodzenia

S

-Drugi drugi dwudziesty drugi

D

stuka w klawiaturę

Dziękuję, już mam. Pani Marianna Kwiatkowska, Lublin, Krakowskie Przedmieście 55…

S

-Tak

D

-U nas dużo wolnych terminów, na przykład jutro o 9 na Staszica. Zna pani ten szpital?

S

-Znam, znam bardzo dobrze…

D

-Ładnie. Czy ma kto panią zawieźć?

S

-Nie wiem…

D

-Mąż w domu?

S

-Leopold? Dobre pytanie!

odgłos odkładanej słuchawki, oddalających się i przybliżających kroków

-Właśnie wrócił. Cały przemoczony i cuchnie jałowcówką. Śpi aż chrapie.

D

-Mężczyźni! A czy pan Leopold zaszczepiony?

S

-Zaszczepiony, odrobaczony i wykastrowany.

D

z uznaniem

-Wow! To może sąsiad?

S

-Ma auto, ale my trochę jak pies z kotem.

D

-To może w domu. Mamy taki zespół wyjazdowy. Terytorialsi.

S

-Kto?

D

-Tacy jakby żołnierze. Pomagali nam w pandemii.

S

-Chłopcy w mundurach?
Młodzi?
Przystojni?

D

– Dla pani wyślę najprzystojniejszych.

S

-Uwielbiam! Cywilów nie znoszę. Ten który w grudniu pobierał mi wymaz. Wszedł bez słowa, zrobił swoje, nawet okularów przeciwsłonecznych nie zdjął, ledwo mruknął „Thank you”. Amerykanin. Z Chicago. Poznałam po akcencie. Co z tym wynikiem? Siedzę już trzeci miesiąc na kwarantannie

D

stuka w klawiaturę

-Dziwne. Nie widzę żadnego wyniku ani nawet zlecenia. Mniejsza o to.
To jak? Wysyłać zespół?

S

-Sama nie wiem… Córka mi radzi, rodzice jak to rodzice-„nie rób głupstw”, „zrób coś z włosami”, sąsiadka dobra ale prosta kobieta Leopold śpi a Rudy to jeszcze dziecko. A ty, Alinko już po?

D

-Tak, trzy razy.

S

-I jak było?

D

-Bardzo dobrze. Za pierwszym razem trochę bolało, a potem wcale. Mogłabym codzienne.

S

-Ech wy młodzi!
Wiesz co? Polubiłam cię. Mam tu makowiec i herbatkę, może byś wpadła kiedyś do mnie, porozmawiamy jak kobieta z kobietą

D

podchodzi do okna, zapala papierosa

-Wie pani, że bardzo chętnie!

drze na strzępy bilet, otwiera magazynek i po kolei wyrzuca naboje za okno

S

-Cudownie! Kiedy?

D

-Choćby i zaraz. Właśnie kończę zmianę.

S

– Trafisz?

D

-Już wygooglowalam pani adres.

S

-Weź taksówkę na mój koszt. Noc ciemna, czasy niespokojne, nie to, co kiedyś. Można było w koszuli nocnej z Wieniawy na Stare Miasto pójść i najwyżej wzięli cię za lunatyczkę albo wariatkę. On szedł z Kaliny, spotkaliśmy się na Grodzkiej. Dał mi książkę z dedykacją, pokażę ci

D

-Och tak! Musimy tylko dokończyć rejestrację.
Zapisać panią na to szczepienie?

S

ziewając

-Tak, zrobię to, taaak!

#

 Fot. https://www.solar.com.pl/sukienka-z-autorskim-nadrukiem-za035077.html?gclid=CjwKCAjwrpOiBhBVEiwA_473dLOpAyH7UXHNy3VWW1u0-Z_HAq-aaftSibH4cgkW-4gISzFRULqNsRoC_akQAvD_BwE