To była nieprzeciętna wystawa. Autor Piotr Korol, artysta lokalny, a może lepiej powiedzieć lubelski, tytuł „Obrazy i przedmioty”, w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym. To ostatnie ważne, bo jest to muzeum kameralne, w którym, podobnie jak w zespole kameralnym, ma się do czynienia z człowiekiem, w odróżnieni od orkiestralnej masy generującej dźwięki. Kurator pani Dorota Seweryn-Puchalska jest dla zwiedzającego, chętnie oprowadzi i wprowadzi w temat.

A wprowadzenie w tym przypadku jest konieczne – wystawa wizualizuje przemianę przedmiotu w strukturę, z której można budować kolejne przedmioty – obrazy.

Artysta obserwuje świat, który się zmienia. Człowiek dla artysty nie jest już dominantą, ale częścią natury, człowiek buduje głębię materii i odwrotnie, materia buduje człowieka. Przedmioty budują jego tożsamość. Są nośnikami pamięci oraz emocji. Konieczne jest porozumienie z materią, materia często podpowiada.

W procesie przemiany przedmiot traci swoją użytkowość, ale dopiero wtedy nabiera wartości przedmiotu swoją formą, swoim przekazem. Myślenie obiektem, myślenie formą, w konsekwencji artysta wraca od obiektu przestrzennego do tradycyjnego obrazu

Przykładem niech będą klucze znalezione w mieszkaniu Babci po jej śmierci. Do drzwi, których już może dawno nie ma, do zamków, które już dawno przeżarła rdza, do kłódek, które już dawno się rozpadły. Klucze – artysta starł je na proszek, zmieszał z akrylem i stworzył nową rzecz – obraz. Proces, w którym koniec kluczy dał początek obrazowi.

Tyle artysta. Inżynier na widok tych kluczy postawiłby pytanie: Jak je zutylizować w potocznym tego słowa znaczeniu? Zniszczyć, unieszkodliwić bądź wprowadzić do obiegu jako surowce wtórne.

Który z nich ma rację?