a ja lubię ciebie
ubranego w niepoprawność
z bałaganem na głowie
z potarganymi jak fale myślami
niesforne dłonie nie dają wytchnienia
gdy szepczesz
te swoje zaklęcia
spełnienie kipi spienione
zostawia na skórze
skrzący pył

a to dopiero
początek drogi do marzeń
wiem
jeszcze nie pora na sen…