Wy jeden z drugim patrzcie
I od małego dziecka
Uczcie się, co to znaczy
Ta technika sowiecka!

Kto ma do takich rozważań
Zamiłowanie i pociąg,
Niech świeżym okiem spojrzy
Na gigantyczny rurociąg,

Na wielką inwestycję
Techniki i przyjaźni
Która niemal rozsadza
Granice wyobraźni,

Jak jaki ósmy cud świata!
W rocznicę Rewolucji
Uroczyście nastąpił
Początek dystrybucji

Tej ropy. Odkręcili
Kurek głównego czopa
I arterią tej rury
Popłynęła ta ropa.

Niczem Nil życiodajny,
Nowa rzeka potężna
Płynie – taka daleka…
Taka długa… tak okrężna…

Tak drogi nakładająca…
Aż dech mi zapiera. Właśnie,
Wciąż nie wiesz o co chodzi?
Ja tobie to wyjaśnię.

Tak jak kiedyś, przez wieki
Śmiałych podróżnych tylu
Szukało źródeł Białego
I Błękitnego Nilu,

Tak ja schylony nad mapą
Przy biurku mym, w Londynie,
Siedzę ten strumień ropy –
Skąd płynie? Dokąd płynie?

Patrzę przez lupę na mapę,
Szpilka na mapie wytycza
Źródło strumienia w Rosji.
Na zachód od Drohobycza.

W Borysławiu Tam ropa
Z ziemi tryska przez dziurę,
Od razu z dziury przez lejek
Nalewają ją w rurę,

W grubą rurę stalową –
To brzmi jak w jakiej bajce –
I już ta ropa chlup chlup
Na Złoczów, na Podhajce,

I już ta ruska ropa
Co w Borysławiu tryska
Płynie wprost na Tarnopol
I na Podwołoczyska

I prosto na Płoskirów
I przez Zmerynkę płaską,
Jak sierpem rzucił, ta rura
Z tą ropą borysławską

Ponad rzeki i jary,
Przez rozłogi i stepy,
Przez równiny i łany
I trawy i wertepy

Do Winnicy Z Winnicy
Do Kijowa zamierza
I hen, skręca na Charków,
I w dół do Woroneża,

I dalej, na Saratów,
I het, do Kujbyszewa
I zaraz za Kujbyszewem
Lukiem się trzyma, z lewa,

Kołem, jakby na Gorki,
I Moskwę obchodzi górą
i znów na dół, na Smoleńsk,
Chlup chlup ta ropa tą rurą

I na Mińsk – i błotami
I olszynami Prypeci
Kilometr za kilometrem
Stalą na błocie świeci

I znów po suchym się czołga
Jak wąż o pancernej skórze
I omija Warszawę,
Chlup chlup ta ropa w tej rurze,

Trzechsetny dzionek jej minął,
Trzechsetna minęła nocka,
Zadyszana, zbehana,
Dopłynęła do Płocka.

A w Płocku jaka radość!
Jaki ruch! jakie święto!
Dwie orkiestry bez przerwy,
Dęta na zmianę z rżniętą,

Rżnięta na zmianę z dętą!
I mowy falą namiętną,
Mętna na zmianę z drętwą,
Drętwa na zmianę z mętną.

Młodzież szkolna szpalerem,
Gości stołecznych kopa,
Niech żyje ten rurociąg!
Niech nam żyje ta ropa

Która jak Odysseusz
Odbyła takie podróże,
Zanim do Płocka chlup chlup
W tej gigantycznej rurze

Której na imię PRZYJAŹŃ!
Sto lat, sto lat, niech żyje!
Teraz Polska tej ropy
Ożywczej się napije,

Zaraz jej sił przybędzie,
Energii i paliwa
I przemysłowych witamin!
Entuzjazm ją podrywa,

Jakby w ojczysty zadek
Dostała tęgą szpilką
Pobudzający radziecki
Zastrzyk hormonów!…I tylko

Ktoś – jeden, drugi, trzeci,
Czwarty, w Płocku, w tym tłumie
Mimo woli nie umie
Opędzić się zadumie.

Co go tak zastanawia,
Tak mu wpada niebacznie…
Ta rura z Borysławia
Mogłaby być krótsza znacznie…?

Mimo woli myśl trwożna
Próbuje się cichcem przekraść:
To polska ropa… można
Jej było wcale nam nie kraść…

Z Drohobycza do Płocka
Zdążyłaby w dwa trzy dni…
Ach, wy zuchwali ludzie,
Niewdzięczni i bezwstydni!

Ta rura do was z sercem,
Z przyjacielskim wytryskiem! –
A wy do niej z takimi
Myślami, z takim pyskiem!

Zamiast w rękę całować
I uczyć się od dziecka
I rozumieć – co to znaczy
Ta technika sowiecka!