Oddając listy trzęsącym się ze strachu szpiegom, hetman powiedział; – Ot co – pańskie sługi. – Za pierwszym razem daruję wam życie. Nieście wasze listy kanclerzowi razem z moim głębokim pokłonem.

– Być może spotkamy się niebawem – dodał z uśmiechem Chmielnicki. – Odstawcie ich do granicy i puśćcie z pokojem.

I wszystko szło tak, jak było przewidywane.

Z południa przybliżała się orda. Dowodził sam chan Islam Girej, a wspomagali go Nuradin i Kałga.

Sto tysięcy tatarów podzielonych na oddziały po stu jeźdźców z dwoma zapasowymi końmi każdy. Przemieszczali się nocami. Daleko od stepu
słyszeli ludzie jak stękała ziemia. Orda szła na zachód zbliżając się do Żywotowa. Pułki hetmana ruszyły na Wołyń, aby dojść do granicy wcześniej niż wojska koronne.

Odżywała w pamięci wspólna walka zaporoskiego kozactwa i kozaków dońskich.

Wspominano rok 1616 i niezapomniany pochód na Kercz w 1638 roku.

Gdyby nie polanowski układ o wiecznym pokoju, na pomoc Chmielowi na pewno przyszliby carscy strzelcy. Jednak pełnomocnicy cara – Trofimow i Wiłkow, przekazali wyznaczonemu atamanowi Wojtowowi, aby ochotnikom przeszkód nie czynił. Stąd też sześć tysięcy szabel dońskiego kozactwa przyłączyło się niebawem do głównych sił hetmana.

Przybyłych gości witano jak należy. Na placach płonęły ogniska.

Na koszt hetmańskiej kancelarii wystawiono pięćdziesiąt beczek miodu i trzydzieści beczek gorzałki. Apetyczna woń smażonego mięsa niosła się nad Czygirynem. Na cześć gości biły armaty. Pijany dzwonnik bujał dzwony jak na największe cerkiewne święto. Ataman Starow z setnikami Małyginem, Orłowem i Piatychatym gościli u hetmana.

Nie było końca wspomnieniom o pochodach na Kafę i ściany Trapezunda. Kerczańską fortecę i Sinop. Bitwę pod Cecorą i oblężenie Zamościa.
Batalii pod Żółtymi Wodami i Korsuniem. Następnego dnia wydany był uniwersał wzywający polskich mieszkańców wsi do powstania.

 

” Ja, hetman Bohdan Chmielnicki, w imieniu całego wojska zwracam się do was jak do braci i przyjaciół. Nie słuchajcie panów waszych,
którzy razem z duchownymi oszukują was i wykorzystują. Idźcie zbrojnie przeciw nim. Uderzymy z dwóch stron na panów szlachciców, ażeby skończyć z nimi raz na zawsze. Kiedy skończymy ze szlachtą, jak ludzie żyć będziecie na ziemiach swoich, a głodu, ubóstwa i złych dni nie zaznacie na wieki.”

W niedzielny wieczór w czygiryńskim soborze święcono chorągwie. Chmielnicki klęcząc całował hetmański sztandar.
Stareńki ojciec Josafat pobłogosławił hetmana. Do błogosławieństwa podszedł także doński ataman Aleksiej Starow i wszyscy pułkownicy. Nie zabrakło w soborze i przybyłego z Putywla wojewody – księcia Chyłkowa.

Potem, wzywając do siebie Ławryna Kapustę, hetman polecił; – Wybierz pięćdziesięciu odpowiednich ludzi i rozdaj im uniwersały do
polskich wsi. Niech poniosą za Wisłę. Niech obsieją ziemię króla Jana Kazimierza. Aby urodzaj był dobry, trzeba dobrze zasiać.

A na ziemiach koronnych, już dawno odczuwać się dawało jakiś niepokój i poruszenie w pańskich majątkach. Przeciw szlachcie występowało już własne chłopstwo. Nad Czeremoszem podnosił się bunt. Za widły i kije chwytano pod Krakowem.

Z doniesień hetmańskiego wywiadu wynikało, że na czele głównych sił króla staną Firlej i Lanckoroński.
Na południu Wołynia z czterdziestotysięcznym wojskiem jest już książę Wiśniowiecki, a od strony Białej Rusi książę Janusz Radziwiłł i
pięćdziesiąt tysięcy Litwinów – przeciw którym wyszedł już z trzydziestoma tysiącami kozaków pułkownik Kryczewski.

W pobliżu Żywotowa główny sztab hetmański spotkał się z chanem Islam Girejem. Był także chański wezyr Sefer – Kazi i bracia chana –
Narudin i Kałga.

– Czołem biję tobie za bratnią pomoc – mądry chanie. Niezliczony jasyr mieć będziesz, a jednocześnie możliwość odzyskania należnego ci czynszu od króla i szlachty.

– Już trzy lata nie płacą. – Pewnie tyle groszy w skarbcu swoim mają, ile u mnie włosów na dłoni – powiedział krymski chan.

 

– Ilu kozaków ma hetman ? – spytał chan, kiedy po skończonym spotkaniu i ustaleniu aby orda szła pod Zbaraż osobno, został tylko on i wezyr.

– Pięćdziesiąt tysięcy i drugie tyle czerni. Doszło jeszcze kilka tysięcy szabel znad Donu – odpowiedział Sefer – Kazi.

– Tylko jak nam przyjdzie brać ten jasyr jeśli czerń okaże się uzbrojona ?

– Ale jak wygodnie, bezpiecznie i dostatnio żyć nam można będzie … i swobodnie przez Dzikie Pola chodzić … i jasyr brać … i daniny brać nawet w koronnych ziemiach jeśli kozactwo po tej wojnie zdziesiątkowane się ostanie ?

– A ile skarbów czekać na nas może?

– A jak z nami liczyć się będzie musiał sułtan ? Przecież tego hetmana jak psa na łańcuchu trzymać będziemy mogli.

– A jak się nie powiedzie ?

– Z królem Janem Kazimierzem w jednej chwili wspólny język znajdziemy. Do namiotu przywołamy … – Gościem drogim będzie.

– Tak ! – Osobno iść nam zręczniej.

– Bo jeśli Allach swoje święte oblicze od nas odwróci i wyjdzie konfuzja … ?

– Królowi będzie nam łatwiej wtedy powiedzieć;

– Nie wojować z tobą przyszliśmy … a po należny dług.

– Ot, co … – pułkownicy – mówił hetman wodząc kamykiem po mapie. – Myślę tak. – Wojsko Wiśniowieckiego trzeba zamknąć w
Zbarażu. Fortecę otoczyć i odciąć od kamienieckiego wojska i głównych koronnych sił królewskich. Nie marnując czasu, złamać przednie oddziały kwarcianego wojska, a tym samym zrobić podejście pod ściany Zbaraża i jak śnieg zwalić się wtedy na głowy panom.

– Ty – Gładki, pójdziesz w awangardzie. Pilnie obserwuj co dziać się będzie z naszymi wspólnikami. Po chanie wszystkiego spodziewać się można.Gdybyś zauważył coś … – Nie wahaj się. – Na nich !

– Będą potem coś gełgotać … – powiem;

– Nie wiem o niczym. – Gładki sam …

– Ot – rachunki z tymi tatarami – wtrącił Gładki.

– I bez ciebie o tym wiadomo – niecierpliwie odparł Chmielnicki.

– Ty Morozenko, daj trzy dni odpoczynku konnicy aby pod Zbarażem zachowała świeżość.