„Żyje się tak, jak się śni – w pojedynkę.”
Joseph Conrad „Jądro ciemności”

* * *

Nie rozumiem wieczności, nie ogarniam jej. Że co? Że przesłucham po milion razy wszystkie płyty świata i nawet nie uszczknę odrobiny czasu…? Że wygniotę do cna wszystkie materace śpiąc na nich…? Albo policzę litery we wszystkich książkach…?

* * *

W fenomenalnym „Fargo” braci Coen najbardziej przeraża mnie, i zachwyca jednocześnie, z pozoru mało istotna scena skrobania oblodzonego samochodu przez Jerrego – Williama H. Macy. Bezsilność, samotność, uwikłanie, zahukanie, świadomość, że się przegrało; kilkusekundowy bunt i skowyt rozpaczy; i równie rozpaczliwy powrót z podkulonym ogonem do zamrożonej szyby.

* * *

Widziałem na żywo w akcji Zbigniewa Bońka, Józefa Młynarczyka, obydwu Smolarków, Kamila Grosickiego i Roberta Lewandowskiego. Hugo Sáncheza, Emilio Butragueño, Ronalda Koemana, Michaela Laudrupa i Ryana Giggsa. Widziałem Ikera Casillasa, Sergio Ramosa, Xabi Alonso, Andresa Iniestę, Fernando Torresa. Gianluigi Buffona i Andreę Pirlo. Giorgio Chielliniego i Josipa Iličića. A także kilkudziesięciu innych.
Grałem z Ziabą, Bidą i Wandzią, a nawet z Darkiem Dziekanowskim. Czegóż chcieć więcej…

* * *

„Długa piła, krótkie krycie…”

* * *

Pogodę na poszczególne pory roku nauczył się przewidywać obserwując zachowania zwierząt, ptaków i roślin.

* * *

Najważniejsze było wiedzieć, jaka będzie latoś zima…
Naprawdę ostrą – mroźną i śnieżną – zapowiadały na przykład wyjątkowo duże stosy gałęzi zgromadzone przy wejściach do bobrzych nor.
Jesienią bobry ścinały nawet duże drzewa rosnące nad wodą. Odgryzały gałęzie i spławiały je rzeką. I w zimie już nie musiały się fatygować. Siedziały sobie w norach i żyły z zapasów: żarły najchętniej topolowe, wierzbowe albo osikowe gałązki, łyko i korę. Popiardywały z zimna z nutką paździerza i czekały na wiosenną zieleninę.
Jeśli w grudniu pojawiały się gile – piękne ptaszki z Północy, z Północnych Stron – oznaczało to mniej więcej to samo: zimę jak trza! Albo biedronki, jeśli dziesiątkami, setkami pchały się do domów, lub też całe w nasionach – akacje, jawory, orzechy, klony, kasztanowce, dęby…

Kiedy zwierzęta i rośliny się opieprzały – zima jak w Prowansji, w której nigdy nie byłem.

 

* * *

„A człowiek, który bez miary
Obsypany Twymi dary
Coś go stworzył i ocalił
A czemuż by Cię nie chwalił?”

 

CDN…

zdj.: Tomasz Młynarczyk