Rok 1946 – dla radzyńskich Orląt pierwszy powojenny sezon. Rozgrywki miały charakter pucharowo-ligowy. Chęci i zapał były, cóż kiedy PRL-owski piłkarski poker, choć w powijakach, już dawał o sobie znać.

W niedzielę 28 kwietnia radzynianie podejmowali drużynę KS MO Siedlce. Milicjanci zaskoczyli naszych piłkarzy bardzo brutalną grą, której zdawał się w ogóle nie zauważać sędziujący spotkanie Mieczysław Sikorski. W 15 minucie mieliśmy już gotowe nieszczęście. Siedlczanin nienaturalnie ostro zaatakował środkowego obrońcę Orląt Tadeusza Klepkę, który dotrwał – co prawda – do przerwy, ale okazało się, że nie wróci już na boisko, bo ma złamaną nogę w kostce. Co więcej, sędzia zwrócił mu uwagę, by nie grał tak brutalnie, bo zostanie usunięty z murawy.

Po przerwie sędzia dalej doprowadzał trybuny do wrzenia swoimi decyzjami. Irytowało to tym bardziej, że Orlęta grały w dziesiątkę, gdyż nie miały zapasowego zawodnika. Milicjanci atakowali brutalnie, a Sikorski spokojnie odgwizdywał kolejne faule na ich korzyść. W pewnym momencie znany już radzynianom środkowy obrońca znowu dał o sobie znać ostro wchodząc w Stanisława Preiznera i łamiąc mu żebra. Pomimo żądań usunięcia boiskowego kilera z boiska, sędzia był niewzruszony w drukowaniu wyniku dla milicjantów, którzy w tych warunkach wbili kilka goli.

Szalę goryczy przelała ręka siedleckiego zawodnika na własnym polu karnym w 40 minucie meczu, której sędzia oczywiście „nie zauważył”. Po spotkaniu miał tłumaczyć oburzonym działaczom i zawodnikom Orląt, że „jeden karny i tak nie uratowałby was od przegranej”.

Cała sytuacja skłoniła radzyński klub do wystosowania oficjalnego protestu do Autonomicznego Podlaskiego Podokręgu Piłki Nożnej w Siedlcach z żądaniem unieważnienia meczu, wyznaczenia nowego terminu, a ponadto, jak podkreślano:

nie przysyłanie więcej sędziego Mieczysława Sikorskiego na zawody, kiedy będzie grała nasza drużyna gdziekolwiek.

 


Zdjęcie z meczu Cracovia – Polonia Warszawa w maju 1938 roku ze zbiorów NAC.