Zdecydowane zwycięstwo komitetu Jakuba Jakubowskiego w wyborach do Rady Miasta (13 radnych na 15 miejsc) – fala i energia, która może dać liderowi KWW Radzyń Moje Miasto fotel burmistrza. Wczoraj radzyniacy głosowali bardziej „za” zmianą, czy „przeciw” stylowi oraz efektom dwóch kadencji obecnego włodarza?

Odnowiony pałac i dziedziniec to niezaprzeczalny fakt – tego nikt nie kwestionuje. Osobną kwestią jest jednak zagospodarowanie wnętrz i oczekiwana przez wielu z nas perspektywa o wiele szersza od smacznej kawy i ciastka.

Sięgamy jednak pewnej piramidy celów czy oczekiwań, a trzeba – nomen omen – zejść na ziemię. Jeśli mieszkaniec ulicy od x lat czeka na remont dziurawej jezdni, „szczerbatego” chodnika (lub jego braku) – to ta kwestia będzie determinować jego decyzje przy urnie.

Kampania dotykała kilku kwestii: zagospodarowania zalewu (raz nie można go nic robić, by po jakimś czasie tworzyć śmiałe wizualizacje), remontom ulic, relacjom urząd-mieszkaniec.

Ostatnie tygodnie raczej nie były dobrym czasem dla obecnego burmistrza.

Zewnętrzny remont „Oranżerii” miał znajdować się na szczycie wniosków i już  sięgaliśmy po 7 milionów, by pod koniec tygodnia okazało się, że był wybrakowany.

Każda władza zużywa i naturalnym procesem jest zmęczenie.

Jednak skala zwycięstwa komitetu Jakubowskiego – szokuje. Pewnie sami startujący nie spodziewali się takiego optymistycznego dla nich scenariusza. Wielu radzyniaków było święcie przekonanych, że pozycja (czy także realne dokonania w swoim okręgu?) Adamskiego, Fijałka czy Piotra Skowrona wydaje się mocna i będzie trwać przez kolejne kadencje. Jednak gros głosujących pokazało im i ich liderowi czerwoną kartkę. I komunikat: „już dość czekania! Nie zrobiliście tego wy, zrobią wasi zastępcy”.

Najniższą ocenę można też przyznać pijarowcom Jerzego Rębka – politowanie i popularną „bekę” budził filmik z dramatyczną muzyką i wzmożoną narracją  z powodu chuligańskiej akcji z kamiennym koszem w parku. Akcja dowcipnisiów miała miejsce w Sylwestra ’23, zarządzający porządkiem odkryli ją 2-3 tygodnie później…Filmiki raziły pewną sztucznością i pozą, brakiem naturalności…

Plany, zapowiedzi i wizualizacje człowieka, który miał dwie kadencje i  od dobrych kilku lat sprzyjającą polityczną koniunkturę do wojewody włącznie – już nie działały. Były kwitowane wzruszeniem ramion i stałym komentarzem: „było na wystarczający czas”. Irytował ton entuzjastycznych tekstów miejskiego „Biuletynu”. Każde wydarzenie „oczarowywało radzyniaków”, a nawet niewielki udział mieszkańców określano „frekwencyjnym sukcesem”. Jaka będzie przyszłość miejskiej gazety? Podzieli los „Grota”?

Może radzyniacy zaczęli wymagać? Może nużyła ich perspektywa w stylu „będzie”?

Nie miałeś czasu odwiedzić swojego elektoratu w kampanii? To właśnie go straciłeś, a podpieranie się znaczkiem partii na którą wielu głosowało w wyborach parlamentarnych nie przełożyło się na identyczny krzyżyk przy miejskim komitecie PiS-u.

Szczególne „podziękowania” burmistrzowski obóz może złożyć  dyrektorowi ROK-u, który od kilku miesięcy konsekwentnie wykasowywał nieprzychylne (krytyczne, nie wulgarne) komentarze na portalu stowarzyszenia. Pół miasta miało bana, ale w sieci nic nie ginie. I tak krążyły po  fejsie  skany wykasowanych rozmów czy sporów. Fenomenem było ostentacyjne lekceważenie głosów opozycyjnych radnych na miejskich sesjach o postawieniu oficjalnej strony Domu Kultury. Robi się…Patrz pan, nie zdążył…

Pycha kroczy przed upadkiem. Można śmiało planować imprezy w maju i czerwcu, opatrując informujące o tym plakaty, że zaprasza na nie „burmistrz Jerzy Rębek”. Nie czekając na  powiedzenie „sprawdzam” przez wyborców…Skąd ta pewność? Z życia w bańce i oderwania od realiów?

Czy Debata „Wspólnoty” zaważyła? Zmieniła wyborcze preferencje mieszkańców, czy raczej utwierdziła ich w dawno podjętej decyzji? Przyniosła coś nowego czy bardziej rozczarowała wymienianiem propozycji czy obietnic, bez odwoływania się do realnego budżetu grodu nad Białką, co celnie dostrzegł jeden z mieszkańców?

Kto zdecyduje o wyborczym sukcesie lidera „Radzyń Moje Miasto”? Młodzi, przyjeżdżający na weekendy do rodzinnej miejscowości, rozczarowani stagnacją i mozolnym dreptaniem do normalności i standardów sąsiednich miast „starzy radzyniacy”(gdzie to, o co upominają się teraz, załatwiono tam już dawno temu)

Jak postąpi elektorat Sałaty i Mackiewicza? Czy pójdą 21 kwietnia do urn? Mobilizacja elektoratów trzech kontra obecny szef ratusza?

Wczorajszy i dzisiejszy szok wielu niebawem minie. Sukces przełoży się na oczekiwanie efektów i spełniania zapowiedzi.

Nasz redakcyjny kolega do obecnego burmistrza – po jego długo wyczekiwanej wiktorii – wystosował tekst – apel „Teraz pracujesz dla mnie”. Niech ten sukces będzie podjętym zobowiązaniem wobec radzyniaków.

Zwycięzcom, którzy autentycznie zapracowali na swój sukces, pukając od drzwi do drzwi – ukłony i szacunek.

Ale od maja naszym nowym radnym można powiedzieć im to, co w „Vabanku” rzekł, zacierając ręce Kramer do panny Natalii: „No, do roboty! Do roboty!”