Jeszcze się te relokacje inżynierów z Niemiec na dobre nie zaczęły a już ludziom odpowiedzialnym za kraj (nie mylić z politykami!) sen z oczu spędzają kwoty, jakie Polacy będą bulić za inżynierów, których nie da się utrzymać między Bugiem a Odrą.

Moim zdaniem jest z tego łatwe wyjście. Otóż, znając upodobania narodu inżynierów do markowych ciuchów, należy wybudować w Polsce filie ich fabryk (lub filie fabryk ich podróbek), zatrudnić tam inżynierów i płacić im wyrobami. Nadwyżki niech wysyłają rodzinom do Afryki.

Proste?

Nie dziękujcie.