Ciąg dalszy Rozdziału II, w którym dowiadujemy się co wynikło z wizyty Kossakowskich u ambasadora Bułhakowa


-A ty panie kasztelanicu nie wypijesz za zdrowie najjaśniejszej imperatorowej?

-Mam pić za zdrowie tej cholery, która doprowadziła do rozbioru Polski – oznajmił gniewnie Michał i przypomniał sobie tragedię, jako spotkała z tego powodu jego rodziców.

-Gdyby nie ta cholera, to już Polski nie byłoby na mapie – wrzasnął Bułhakow.

-Daj spokój Michale. Jesteśmy gośćmi ambasadora najjaśniejszej imperatorowej – wtrącił się Józef i spojrzał groźnie na Michała.

-Zrobiliście Polaczki wielki błąd, że zawarliście sojusz z królem pruskim, a nie z nami.

-W 1768 roku caryca zagwarantowała nam na sejmie nienaruszalność naszych granic, a cztery lata później dokonała rozbioru Polski – przypomniał Michał.

-Nie było innego sposobu, żeby uspokoić wasz kraj, a pomysł rozbioru był króla pruskiego.

-Ale caryca zgodziła się na ten rozbiór! – rzekł podniesionym tonem Michał.

-Dlatego, że Prusy pozyskały przeciwko nam Austrię. Mieliśmy prowadzić wojnę z nimi, żeby obronić wasze granice!

-Obejdzie się bez tej waszej zakichanej pomocy – zakpił Michał i wypił całą zawartość kielicha.

-Jacy wy Polacy jesteście duracy – zdenerwował się Bułhakow.

-Nie wszyscy Polacy są durni – włączył się Józef.

-Polacy to duracy – nie ustępował Bułhakow.

-Polacy byli durakami, bo uwierzyli carycy, ale teraz na szczęście zmądrzeli.

-Michale, pohamuj się, bo jesteśmy w gościach! – upomniał go stryj Józef.

-Zawarliście sojusz z Prusami, chociaż to oni wymyślili rozbiór waszego kraju. Zapomnieliście, że król pruski przez pięć lat po zawarciu traktatów rozbiorowych podbierał wam zimie i zabrał wam przeszło sto wsi i kilkanaście miast – przypomniał Bułhakow i nerwowo nalewał wino do swego kielicha. – Gdyby nie najjaśniejsza imperatorowa to pewnie do tej pory król pruski naruszałby wasze granice i teraz już pół Wielkopolski byłoby pod jego panowaniem.

-Król pruski się zmienił. To już nie jest Fryderyk II, tylko Fryderyk Wilhelm II – przerwał Michał.

-Fryderyk Wilhelm II jest taki sam, a może jeszcze gorszy, niż jego poprzednik i niedługo się o tym przekonacie.

-Boli cię ambasadorze, że znaleźliśmy sobie sojusznika i podziękowaliśmy za waszą protekcję – stwierdził z zadowoleniem Michał.

-Gdyby nie nasza protekcja, to Prusy i Austria już dawno by was podzielili.

-Mości ambasadorze miej wyrozumienie dla mojego bratanka, młody on jeszcze i nie zna się na polityce – włączył się ponownie biskup inflancki.

-No dobrze – uspokoił się ambasador, po czym wrzasnął na swojego sługę. – Iwan. Iwan, gdzie się podziałeś pijaku jeden – i po chwili w drzwiach stanął jego sługa.

-Już jestem panie – wtrącił nieśmiało sługa ambasadora.

-Przynieś tu zaraz wina, bo już mało co zostało – i po tych słowach Iwan pospiesznie udał się do piwniczki po wino. – Powiem ci biskupie, że ten cholernik potrafi wypić więcej wina ode mnie. Wychował się na Sybirze i twardy jest jak wilk.

-Sługa powinien być wytrzymały – wtrącił Józef.

-Chciałbym biskupie porozmawiać z tobą na osobności, jako że do twojego bratanka nie mam zaufania – oznajmił Bułhakow i złowrogo zmierzył Michała.

-Poczekam na ciebie stryju w karecie, jako że z panem ambasadorem nasza rozmowa zakończona – i po tych słowach skłonił się nieco przed Bułhakowem.

-Żebyś się jednak nie nudził panie kasztelanicu, jako że nasza rozmowa potrwa jeszcze długo, to powiedz Iwanowi, żeby dał ci do karety butelkę wina. – Tuż po wypowiedzeniu tych słów przez Bułhakowa przy stole pojawił się Iwan i postawił na stole dwie butelki z winem. – Iwanie zadbaj o naszego gościa – i po tych słowach skłonił się on przed Michałem. Następnie wyszli obaj do sąsiedniego pomieszczenia.

-Czym mogę służyć panie?

-Masz mnie zaprowadzić do piwnicy – rozkazał Michał i wolnym krokiem ruszył za sługą ambasadora rosyjskiego. Będąc w piwnicy Michał dostrzegł kilkanaście półek zapełnionych butelkami różnego rodzaju wina, od francuskiego aż po węgierskie. – Twój pan chwalił się, że potrafisz dużo wypić, ale mnie się zdaje, że to przechwałki, bo już i młody nie jesteś i jakoś nie urosłeś – zakpił z niego Michał. Iwan jednak nic nie odpowiedział tylko złowrogo spojrzał na młodego Kossakowskiego. – Widzisz tego złotego. Będzie twój jeśli w dwie minuty opróżnisz jedną butelkę.

-Dam radę panie – przemówił Iwan i szybko otworzył jedną z butelek.

-Poczekaj no chwilę, aż wyjmę zegarek – oznajmił Michał i powoli sięgnął do kieszeni. – Możesz zaczynać. – Po tych słowach Iwan przyłożył butelkę do ust i bardzo szybko ją opróżnił.

-Pusta – rzekł z uśmiechem Iwan, po czym gwałtownie beknął.

-Niezły z ciebie Kozak. Masz tego złotego – i podał mu monetę.

-Dziękuję panie – odparł Iwan.

-Ciekaw jestem czy dałbyś radę wypić dwie butelki wina w pięć minut. Zakład o dwa złote.

-Zakład stoi – rzekł Iwan i z uśmiechem sięgnął po kolejną butelkę wina, którą dość szybko opróżnił. W tym czasie zaczęło mu się jednak kręcić w głowie.

-Minęło już trzy minuty kacapie – skłamał Michał i zaczął mobilizować Iwana. – Spiesz się, bo zostały ci tylko dwie minuty.

-Tylllko dwiee minutyy – zapytał mocno już podpity Iwan i z trudem otworzył trzecią butelkę wina. Następnie zaczął ją opróżniać, ale w połowie zaczęło mu się robić niedobrze.

-Co jest pijaku. Już nie możesz? – zadrwił Michał, a Rosjanin zmusił się by wypić resztę wina. Po dłuższej chwili butelka była pusta, ale Iwan zaczął tracić kontakt z rzeczywistością. Chwilę później klęknął, aż w końcu osunął się na ziemię. – Nawet na Iwana znajdzie się sposób – rzekł sam do siebie Michał i pospiesznie opuścił piwnicę. Następnie zbliżył się do drzwi salonu i przystawiwszy ucho, zaczął nadsłuchiwać rozmowę, jaką prowadził ambasador z jego stryjem.

-Zrobisz biskupie to, co ustaliliśmy, a ja zadbam o to, aby za tydzień zjechali na sejm niezawodni przyjaciele najjaśniejszej imperatorowej, panowie Potocki, Branicki i Rzewuski oraz ich pachołkowie – oznajmił Bułhakow i napił się wina.

-Zaskoczymy ich tak samo, jak oni nas zaskoczyli.

-Tylko nikomu ani słowa, nawet swojemu bratankowi!

-Mój bratanek chce być patriotą, ale wyrośnie z tego, dzięki mojej pomocy – zażartował Józef i również napił się nieco wina.

-Nie wiedzą szaleńcy, że mają w swoich szeregach szczura, którego sam tam wpuściłem.

-Kto to taki? – zapytał Kossakowski.

-Zgaduj biskupie. Jak zgadniesz oddam ci swój zegarek, który dostałem od księcia Potiomkina.

-Poddaje się ambasadorze!

-Do rana byś zgadywał, bo to pan Suchodolski.

-Suchodolski!. Przecież on najbardziej krytykuje ciebie ambasadorze, jako i najjaśniejszą imperatorową!

-Za to też dostaje pieniądze. Ale, co! Jesteś zaskoczony biskupie?

-Nie tylko ja byłbym zaskoczony. Myślę, że król i jego banda zdziwią się jeszcze bardziej.

-Muszę na chwilę pójść do wychodka.

-Pójdę z tobą ambasadorze – oznajmił Kossakowski i obaj ruszyli w stronę drzwi. Słysząc to Michał pospiesznie schował się za jedną z rzeźb i wstrzymując oddech, czekał aż udadzą się do miejsca przeznaczenia. Następnie wszedł do środka i podszedł do stołu, gdzie znajdowała się kopia ustawy rządowej.

-Wezmę coś ze środka, to może się kacap nie zorientuje – rzekł sam do siebie Michał i schowawszy jedną z kartek, pospiesznie udał się do karety, aby tam oczekiwać na pojawienie się stryja.

ciąg dalszy za tydzień