Najlepszy okres reprezentacji Polski w obecnym stuleciu to czasy selekcjonerskiej kadencji Adama Nawałki. Prawie całe, bo jednak zwieńczone beznadziejnym występem na mundialu w 2018 roku. Mundialu, po którym Nawałka odszedł ze stanowiska i od tej pory wybór trenera kadry opiera się na schemacie: raz Polak, raz Portugalczyk.

Po cholernie rozczarowującym czasie Fernando Santosa, który tydzień temu porozumiał się z Cezarym Kuleszą w sprawie zakończenia współpracy, przyszła pora – zgodnie z powyższą „prawidłowością” – na rodzimego szkoleniowca. Wybrano Michała Probierza, dotychczas opiekuna młodzieżówki.

Faworytem mediów i kibiców był ktoś inny, ale o nim przyjdzie nam zapewne podyskutować w podobnym kontekście za kilka lat. Albo i nie, nieważne.

Jako trener, Michał Probierz oczarował polskie środowisko futbolowe udaną przygodą z Jagiellonią Białystok, czyniąc przeciętny zespół drużyną groźną dla każdego. Uważano go za wielką nadzieję polskiej myśli szkoleniowej. Podziwiano za wyciągnięcie Jagi z otchłani (sezon 2009/10 klub rozpoczął z dziesięciopunktowym debetem, który był karą za korupcję) i wygranie Pucharu Polski. To było ponad dziesięć lat temu, a później Probierz (z krótką przerwą na drugie podejściu w Jagiellonii, która biła się wtedy o mistrzostwo Polski z Legią), no cóż, zdziadział jako trener…

Ciekawy rozmówca przeistoczył się w szybko irytującego się i dziwnie tłumaczącego niepowodzenia frustrata. Ogarnięty taktycznie trener stał się niewolnikiem tysiąca dośrodkowań i długich piłek do napastnika. Po niezłym miniokresie w ŁKSie, potem nie było już dobrze. Z Salonik wrócił szybko, bo zastał tam bałagan organizacyjny. W Wiśle i Bełchatowie popracował po kilka miesięcy, a w Lechii niecały sezon. (Potem była udana druga przygoda z Jagiellonią). No i ponad cztery lata w Cracovii, gdzie dostał dużą władzę, zdobył Puchar Polski, a jednak z ulgą przyjęto rozstanie z nim, bo nie stawiał na polskich piłkarzy. Osiem miesięcy później został… selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Polski.

Już wtedy (a i wcześniej, kiedy Kulesza wybierał Czesława Michniewicza), spekulowano o Probierzu jako przyszłym trenerze dorosłej kadry. Bardziej ze względu na „pole position” w PZPN i zażyłość z prezesem, niż kompetencje i sympatię opinii publicznej, na której nadmiar narzekać zresztą nie może.

Chyba niesłusznie. W ostatnich latach Probierz stał się „twarzą” polskiej myśli szkoleniowej w oczach kibiców. I to on zbiera cięgi, gdyż ta myśl jest nieustannie krytykowana. Bo gramy brzydko, bo nie szkolimy, bo polskiemu piłkarzowi odskakuje piłka przy przyjęciu, bo…

Nie byłem zwolennikiem wyboru Probierza. Spośród polskich trenerów widzę dwóch, spośród których jeden mógł być teraz na jego miejscu, a drugi podbija obecnie Daleki Wschód. Ale serdecznie życzę nowemu selekcjonerowi pomysłu i świeżego spojrzenia na reprezentację. A Cezaremu Kuleszy i nam wszystkim uśmiechu po meczach, takiego jak na zdjęciu.