-Według mnie ona jest mocno schorowana, a co gorsze, to z urody jest przeciętna. -Co takiego? Asia jest przeciętna. Stryj chyba powinien pójść do okulisty.

-Ja bym z nią do knajpki nie poszedł, a nie dopiero się z nią żenił.

-Zapewniam cię stryju, że ona też by ze stryjem do knajpki nie poszła. – Następnie spojrzał na najmłodszego ze stryjów, Stanisława. – Stryju powiedz obiektywnie. Czy Asia nie jest śliczna?

-Aauuu – bąknął Stanisław i po chwili oglądania zdjęcia dodał. – Są ładniejsze w naszej rodzinie.

-W naszej rodzinie. No to kto?

-A choćby ciocia Basia – rzekł bez namysłu Stanisław.

-Nie wiem co wujek Jacek w niej widział, bo dla mnie, to ona jest taka sobie.

-Tak samo jak twoja Asia – wtrącił Adam.

-W najgorszym wypadku można jej zrobić operację plastyczną – zażartował Jan.

-Stryjowi by na pewno nie zaszkodziła.

-Chciałbyś tak wyglądać w moim wieku – odparł pewnie Jan.

-Dajmy temu spokój, bo wygląda jak wygląda, ale jedno mnie zastanawia – i tu przerwał.

-Mów, bez ogródek – ponaglał Adam.

-Mam na myśli jej portret psychologiczny, bo po rysach twarzy, to wygląda mi na niezłą cwaniarę – zauważył Stanisław.

-Ciekawe, co stryjek jeszcze wymyśli?

-Jak ona się nazywa?

-Białecka – oznajmił Michał.

-Zaraz zobaczymy – i w tym momencie Stanisław podłączył swój laptop i w minutę później zaczął podawać dane. – W rejestrze osób skazanych jest siedemnastu Białeckich, z tego trzech odbywa aktualnie karę w więzieniu. Chcesz wiedzieć za co?

-A co mnie to obchodzi – skwitował Michał.

-Powinno cię to obchodzić – stwierdził Jan.

-Otóż jeden z Białeckich siedzi za kradzież trzech parówek i dwóch kilogramów kaszanki. Drugi jest oskarżony o sprzedaż trujących grzybów, a trzeci, a ten trzeci – zaakcentował – to polityk z „Samopomocy” oskarżony w aferze pocałunkowej.

-Jeszcze nam potrzebny polityk w rodzinie – wtrąciła Adam i aż westchnął

-Do tego kolejnych pięciu jest w krajowym rejestrze dłużników. Nie ma co, niezła rodzinka – zaakcentował Stanisław. – Sami kryminaliści, jeszcze gotowi nam coś zrobić.

-Będą się jeszcze chcieli zemścić na nim, jak ją zostawi – zaniepokoił się Adam.

-Jej rodzice to poczciwi ludzie, religijni, pracowici i konserwatywni.

-A kto teraz nie jest religijny, przecież po upadku komuny wszyscy się nawrócili – zakpił Adam.

-A mają księdza w rodzinie? – zapytał Jan.

-Księdza to raczej nie mają w rodzinie, ale to wiem, że jak ksiądz chodzi po kolędzie to częstują go bimberkiem.

-Znaczy się bimbrowniki – dodał Stanisław.

-Nie bimbrowniki, tylko mają ekologiczne gospodarstwo.

-A jaki zamierzacie brać ślub? – dopytywał się Adam.

-Kościelny, to przecież oczywiste.

-Nawet nie myśl o ślubie kościelnym, bo to już tak, jakbyś cyrograf podpisał.

-A cóż to za ślub cywilny!

-Taki sam jak kościelny, a po drugie, to tu bez problemów dostaje się rozwód.

-Stryjek za dużo ogląda seriali.

-Ja oglądam tylko jeden serial „Moda na szczęście” i powiem ci, że wiele się można z niego nauczyć – oświadczył Jan.

-Ktoś kto jest poważny i odpowiedzialny bierze ślub kościelny, a nie cywilny – rzekł Michał.

-Posłuchaj Michałku, jeśli już myślisz o ślubie, to myśl o ślubie cywilnym, a za jakieś dwadzieścia lat, jak już będziesz przekonany, że to jest dobry wybór, to wtedy weźmiecie kościelny.

-Ciekawe kto tak robi? – zwrócił się do Adama – chyba ktoś, kto ma nierówno pod sufitem.

-A nasz premier Ronald Plusk? On też na początku wziął tylko ślub cywilny, a dopiero po dwudziestu pięciu latach zdecydował się na kościelny.

-Może nie miał pieniędzy na ślub kościelny? – domniemywał Michał.

-Tam nie chodziło o pieniądze, tylko że on przez te dwadzieścia pięć lat nie był pewny czy dobrze wybrał i dlatego nie brał ślubu kościelnego. I ty też powinieneś wziąć przykład z premiera – tłumaczył mu Adam.

-Michałek w ogóle nie powinien brać ślubu – rzekł stanowczo Jan.

-Powinieneś z tym poczekać jeszcze przynajmniej kilka lat – argumentował Stanisław. – Tym bardziej, że partia „Porozumienie Obłudników” obiecała zmniejszyć podatek do dziesięciu procent dla młodych małżeństw, to wtedy moglibyście z tego skorzystać.

-To niech stryjowie sobie poczekają, bo ja czekać nie zamierzam – odparł Michał.

-Wiesz co Michałku, skończyło nam się piwo. Tu obok jest sklep, skocz się i kup jeszcze po dwa piwka – zwrócił się Adam.

-Może po trzy? – zaproponował Jan.

-To kup po trzy.

-Stryjku, nie masz jakiejś życzliwej sąsiadki?

-Znasz powiedzenie, że najmłodszy Cygan wodę nosi. To idź i nie wymyślaj. Zajmie ci to kilka minut. Akurat się przewietrzysz i raz jeszcze przemyślisz całą sprawę.

-Dobrze, pójdę – oznajmił Michał i skierował się do wyjścia. Po chwili, gdy tylko wyszedł, Adam otworzył lodówkę, w której stało kilka piw. Od razu tez postawił każdemu z braci po puszce.

-Zanim wróci, zdążymy wypić po jednym.

-Po coś ty go wysyłał, jak masz jeszcze tyle piwa? – zdziwił się Jan.

-Musimy omówić bez niego dalszą strategię działania, bo póki co, to daremnie się silimy.

-Może nie daremnie, bo już widać u niego pewną rozterkę, ale trzeba go ostatecznie złamać – zaproponował Stanisław.

-No chłopaki, było zastraszanie, było ośmieszanie, to teraz czas na szantażowanie.

-Marsz rację Adasiu, szantażyk to jest to – potwierdził Stanisław i cała trójka pospiesznie zaczęła opróżniać puszki z piwa.