Już jako dziecko zauważył,
że życie składa się z niewielu
heroicznych chwil.

Otwieranie okien, zakładanie skarpetek,
przemywanie twarzy.

Przez resztę dnia prawie
wszystko podobnie.

A jednak z biegiem lat
spostrzegł, że jest coś,
co może temu wszystkiemu
nadać sens.

I jeśli podawał komuś szklankę wody,
dodając właśnie tego,
sprzątał ze stołu właśnie z tym,
albo uśmiechał się do kogoś,
mając to w oczach,
to były to czyny godne
świętych, błogosławionych
i aniołów niebieskich.