” Dobrze jest w każdym dziesiątku Anielskiego Pozdrowienia dołączyć po imieniu Jezus, słowa przypominające tajemnicę, którą właśnie masz uczcić. Dodatki te ułatwiające rozmyślanie tajemnic Różańca św. obmyślił Marcin Navarrus, mąż wielkiej nauki i świątobliwości i gorliwy czciciel Maryi, w XVI wieku” – tak pisał x. Gracjan Rzewuski w książeczce pt. ” Wianeczek różany, czyli krótka wiadomość o Różańcu świętym i sposobie jego odmawiania”.

Wspomniany Marcin Navarrus to Marcin de Azpilcueta zwany Doctor Navarrus, żyjący w latach 1492 – 1586 hiszpański ksiądz, teolog, filozof, ekonomista, prawnik, profesor na kilku uniwersytetach w Hiszpanii i Francji. Nie o Marcinie z Navarry dzisiaj chcielibyśmy napisać, ale o innym Hiszpanie, świętym Izydorze Oraczu, a właściwie o obrazie Józefa Buchbindera, na którym namalowana jest postać tego świętego, a który to obraz, jak wszyscy dobrze wiedzą, wisi w kościele św. Trójcy w Radzyniu.

Zatem widzimy świętego Izydora, który kończąc modlitwę, całuje szarfę w miejscu, gdzie jest słowo „amen”.

Cały tekst z szarfy brzmi: ” Jezus, który Ciebie Panno w niebie ukoronował. Święto Maryo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.” Łatwo zauważyć, że pierwszy człon modlitwy to dodatek ułożony przez Marcina de Azpilcueta, który następuje po słowie Jezus z „Pozdrowienia Anielskiego” i odnosi się do piątej tajemnicy z trzeciej części Różańca, czyli ukoronowanie NMP. Po tym dodatku następuje modlitwa błagalna Kościoła zaczynająca się od słów „Święta Maryo”.

Widzimy również scenę ukoronowania przez Pana Jezusa, w otoczeniu aniołów, Najświętszej Maryi Panny na królową nieba i ziemi. Pan Jezus lewą dłonią wkłada Maryi koronę, a prawą błogosławi. Ułożone palce prawej dłoni wskazują po pierwsze na dwie natury Pana Jezusa-Boską i ludzką, a po wtóre na trzy Osoby Boskie.

Święty Izydor w stroju włościańskim tak charakterystycznym dla południowego Podlasia i Lubelszczyzny opiera się dłońmi o drzewo, które zapewne symbolizuje Drzewo Krzyża, a u jego stóp widzimy wysłużone buty z cholewami, zamknięty deseczką dwojak z posiłkiem, drewnianą łyżkę, słomiany kapelusz, płótna lniane wciśnięte do wiklinowej torby-słowem wszystko to, co chłopi używali w codziennej pracy na polu.

O drzewo oparty jest ledwo dostrzegalny bacik zrobiony z leszczynowego kija, do którego przywiązywano sznurek, lub rzemień. Aby sznurek nie zsuwał się, kij nacięto nożem w miejscu wiązania. W tle opisywanej sceny, po prawej stronie, widzimy dwóch aniołów zastępujących św. Izydora w wiosennych pracach polowych, a w oddali przygląda się im mężczyzna z psem, który zapewne jest tym panem, który na własne oczy chciał się przekonać, jak Izydor pracuje, a widząc Bożą pomoc, w pełni zaufał swojemu pracownikowi.

Po lewej stronie widzimy dobrego pasterza grającego na fujarce i pilnującego stada podległych mu owiec. Pasterz ów ubrany jest również w typowy strój chłopski: spodnie lniane, kapotę i czerwoną rogatywkę obszytą czarnym barankiem. W oddali skrada się wilk, alegoria diabła, który krążąc, szuka kogo pożreć.

Józef Buchbinder malując ten obraz, chciał przekazać wiernym przybywającym do kościoła benedyktyńską dewizę ” ora et labora” – módl się i pracuj. Zatem módlmy się i gorliwie wykonujmy obowiązki przypisane naszemu stanowi, a w tych codziennych obowiązkach Pan Bóg nam dopomoże. Kończąc, nie możemy się oprzeć wrażeniu, patrząc na ogromną spuściznę Józefa Buchbindera, że on też był takim Izydorem Oraczem, który modlił się i pracował, a świat nadprzyrodzony mu w tym pomagał.

Ten swojski, radzyński obraz, to w gruncie rzeczy jest alegoryczny autoportret Józefa Malarza wykonany u schyłku życia na tym ziemskim łez padole.

Zdjęcia pochodzą z książki „Katalog zabytków sztuki w Polsce. Województwo lubelskie. Powiat radzyński” wydanej przez Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk.