Dokładnie szesnaście lat wcześniej reprezentacja Polski po raz ostatni rozgrywała mecz na wielkiej imprezie bez Roberta Lewandowskiego w składzie. Selekcjonerem był Leo Beenhakker, przeciwnikiem Chorwacja, a w ataku biegał Marek Saganowski. Brak napastnika Barcelony to zatem całkowicie nowa sytuacja, nieznany grunt, ale coraz wyraźniej jawiąca się rzeczywistość.

Michał Probierz podszedł odważnie do meczu z Holandią. Z przodu Lewego zastąpił Adamem Buksą, a za jego plecami kazał operować aż trzem ofensywnym pomocnikom: nowemu/tymczasowemu kapitanowi Piotrowi Zielińskiemu, świeżakowi Kacprowi Urbańskiemu i chimerycznemu Sebastianowi Szymańskiemu. Ubezpieczać miał ich Taras Romańczuk, który wygrał rywalizację ze Sliszem i Piotrowskim. W obronie, do pewniaków Kiwiora i Bednarka, dołączył Bartosz Salamon.

Odważna taktyka, ale gra od początku ostrożna. Polacy obserwowali Holendrów, którzy zgodnie z przewidywaniami posiedli piłkę. Biało-Czerwoni czaili się zapewne na możliwość wyprowadzenia szybkiej kontry. Nie otrzymali takiej szansy, a mimo to objęli prowadzenie! Gdy rozpoczynał się drugi kwadrans meczu, bardzo dobre dośrodkowanie Zielińskiego z rzutu rożnego znakomicie wykończył strzałem głową Buksa. Van Dijk i De Vrij musieli być w szoku. Nie tak to miało w ich mniemaniu wyglądać!

Holendrzy się wściekli, to było po nich widać. Stwarzali sytuacje, strzelali, ale niecelnie. W całym meczu to będąca w defensywie Polska oddała więcej uderzeń w światło bramki. Niestety, również częściej od Holendrów pozwalali sobie na dekoncentrację… Kiedy dobiegał końca drugi kwadrans Oranje wyrównali. Nicola Zalewski zapędził się w narożnik. Chcąc oddalić zagrożenie, wybrał najgorszy wariant, wybijając piłkę w środek boiska. Tam futbolówkę zebrał Ake, podał do Gakpo, który podprowadził akcję bliżej pola karnego i strzelił. Piłka nieszczęśliwie odbiła się od Salamona i zaskoczyła bardzo dobrego wczoraj Szczęsnego. Można było tego gola uniknąć…

Druga połowa to ataki Holendrów, na które od czasu do czasu odpowiadaliśmy. Polacy nie dali się stłamsić. Dobre okazje miał wyjątkowo aktywny z przodu Kiwior, groźnie z dystansu strzelał Zieliński… U rywali nieskutecznością „wyróżniali” się Depay i Dumfries. Dziesięć minut przed końcem Ronald Koeman wprowadził na boisko zawodnika, który załatwił Holandii dogrywkę w mundialowym meczu z Argentyną. I – niestety – Wout Weghorst zrobił to znowu…

Potrzebował zaledwie dwóch minut i jednego kontaktu z piłką, żeby dać Holendrom cenne i ciężko wywalczone zwycięstwo.

Polacy? Zagrali niezły mecz; mocno pracowali, żeby podnieść z boiska choćby punkt. Nie udało się, zabrakło niewiele… Uważam, że drużyna nie zawiodła, po prostu przegrała z kimś lepszym, a to w sporcie zdarza się przecież na codzień. W piątek mecz o przedłużenie szans z Austrią.