Otwiera po kolei szafki, szukając bezskutecznie. cukru. Wyjmuje pudło wypełnione opakowaniami leków. Wyciąga moździerz, stawia na stole, zaczyna wyłupywać doń tabletki, rozgniata je tłuczkiem,

Olanzapina…kwetiapina…hydroksyzyną …relanium…xanax… digoksyna…memantyna…donepezil…riwastygmina….. Kto w ogóle wymyśla te nazwy? I kto przepisuje staruszkom tyle leków? Silent killers! Nic dziwnego, jeśli zaczynają naukę od krojenia trupów! A teraz jeszcze te teleporady!

(dyszkantem)

Panie doktorze, poproszę kody na stałe leki na trzy miesiące. I jeszcze coś na sen.
Dzień dobry, tu Marianna Kwiatkowska… tak… mam kartę w poradni od 1945 roku, już pożółkła.… nie, nie mogę … kaszlę, straciłam powonienie i smak…czekam na test… poproszę stałe leki i o coś na sen

Receptomat.pl Krótka ankieta. Bez zbędnych pytań. Płacę Blikiem.

Macza czubek palca w białym proszku i dotyka językiem

Sacharyna za okupacji była słodsza. Gorzkie jak piołun

Bierze do ręki łyżeczkę, nabiera z czubkiem

albo cykuta.
Stara, samotna, nikomu niepotrzebna kobieta. Wiek jak dzień. Sto lat samotności. Dzień dłuższy niż stulecie. Już czas. Nikt nie zapłacze.

Podnosi drżącą ręką łyżeczkę, zbliża do ust

– „Nie rób głupstw, nie rób głupstw!”. Ależ to nie to nie jest to, o czym myślicie. Tego nie robi się kotu.! Chciałabym po prostu zasnąć i zbudzić się jak już minie to wstrętne przedwiośnie i najokrutniejszy z miesięcy.

April is the cruellest month, breeding
Lilacs out of the dead land, mixing
Memory and desire, stirring
Dull roots with spring rain.

wzdycha, przesypuje resztę proszku do moździerza. Wstaje, bierze moździerz, podchodzi do okna, otwiera je, wychyla się i wysypuje zawartość moździerza na zewnątrz. Zamyka okno z trzaskiem, siada przy stole odstawia moździerz

Chyba mam zwidy! To był Poldy! -ten sam kapelusz, płaszcz, spodnie, buty!
Drżącymi rękoma przewraca puste pudełka po lekach

Muszę jutro pojechać na Głuską albo umówić teleporadę.

Nalewa herbaty do moździerza, miesza, przelewa do filiżanki, podnosi do ust, pije, rozlewając. Bierze leżąca na stole kartkę kalendarza, wyciera mokre plamy. Przygląda się kartce.

986. Co to może znaczyć? Kod na e-receptę? Liczba trzecia? Numer telefonu? Tak. Telefon. Zapisał mi swój numer, zanim przyszli po niego, wiedział, że kiedyś będę to czytała. Siedemdziesiąt sześć lat…To będzie długa rozmowa

siada w fotelu obok sekretarzyka, podnosi słuchawkę staroświeckiego telefonu, wykręca numer

Dziewięć… osiem… sześć…
Halo? To ja, Molly. Marianna…