Fenomen popularności Edwarda Stachury, który po swojej tragicznej, samobójczej śmierci w lipcu 1979 roku na jakieś dwie dekady zawładnął w Polsce wieloma wrażliwymi umysłami, to rzecz wciąż za słabo opisana.

Stachurę się wtedy czytało (oj, czytało!), przeżywało się film „Siekierezada”, no i wreszcie słuchało się piosenek do jego tekstów. Stare Dobre Małżeństwo – wiadomo, ale jeszcze wcześniej byli m.in. Jan Kondrak i Jacek Różański właśnie – śpiewający aktor, który brawurowo wykonywał Stachurowe teksty do muzyki Jerzego Satanowskiego. Fajne wspomnienia.

PS 1: Andrzej Garczarek:

Weź ty się ożeń, poeto Piotrowski.
Chodzisz tak, chodzisz po tym Krakowskim.
Daj się namówić, co ci w końcu szkodzi.
Ludzi w aniołów nie przerobisz… (…)

Kwaszą się na zgagę
ryzlingowe kwachy.
U Hopfera siedzą
cztery Himilsbachy.
Siedzą, nic nie jedzą,
czasem tylko basem,
czasem tylko basem
sobie zaśpiewają:
„Stachuro, Stachuro, ty już idziesz górą
a nam tu w dolinie gorzko i ponuro…
Stachuro, Stachuro, ty już idziesz górą
a nam tu w dolinie gorzko i ponuro…”

PS 2: Profesor Rawiński na ostatnie w semestrze zajęcia z literatury współczesnej pozwalał nam wybrać autora, nad którym będziemy pracować. Dziewczyny oczywiście zapiszczały: „Stachura…!”. A Profesor Marian na to: „Stachury nie będziemy omawiać. Pamiętam go z KUL-owskiego akademika gdzie bił słabszych przy kartach…”. Ech, tak to bywa z mitami…