Przed głosowaniem, na porannej mszy spotkałem dwóch starających się o krzesło wójta, kandydata do Rady Gminy Radzyń i startującą do powiatu. Mijająca niedziela na kilka lat określi kierunek, w jakim będzie podążał Radzyń. Wybraliśmy kontynuację czy zmianę? Dla wielu osób 7 kwietnia okaże się jednym z najważniejszych dni w życiu.

W drodze do lokalu wyborczego – w przedszkolu (ach, ta wciąż młoda demokracja!) – z uśmiechem mijałem plakat kandydatki do Rady Miasta, rozpięty na dostawczaku, zaparkowanym w niedalekiej odległości od miejsca głosowania.

Pomysłowość kandydatów mogła czasem zaskakiwać (smsy, wielkanocna pocztówka). Jedni wybrali wizyty w swoich okręgach – na pewno tym zaplusowali. Każda uściśnięta dłoń to być może jeden krzyżyk na karcie.

Byli i kandydaci na radnych znani tylko z plakatów…Jeśli nie jest społecznikiem, faktycznie zaangażowanym w jakąś działalność – będzie ciężko o sukces. Osoba lidera to czasem za mało. Z rozmów wiem, że wielu głosowało na  burmistrza z komitetu X, ale już na radnego z komitetu Y. Bo liczy się człowiek, a nie partyjny/ wyborczy szyld.

Co do ostatniego – widać, że ludzie katalogują kandydatów ogólnopolską miarą – temu najbliżej do rządzącej krajem koalicji, temu do Konfederacji…Albo jestem sympatykiem partii A, ale (z różnych powodów) nie głosowałem dziś na jej kandydata.

Frapowała dziwna taktyka „pewniaków” –  jeden z wielokrotnie wybieranych rajców nie tylko nie odwiedził mojego osiedla, ale i w (internetowej) wyborczej ulotce nie uwzględnił go w planach na remonty czy inwestycje. I można powtórzyć skandowane kiedyś przez „Naszość” hasło: „poskąpi głosów! Radzyniak poskąpi głosów!”

„Radzyniak” – tak,  wokół tej gazetki i autora było trochę internetowego szumu…

Weźmy poprawkę, że fejsbukowe lajki i komentarze, polubienia i udostępnienia mają mały (lub w ogóle żaden ) wpływ na decyzję przy urnie. To tylko bańka, stwarzająca wrażenie jakiejś masowości.

Warto pamiętać, że tzw. żelazny elektorat – 50, 60+ rzadziej zagląda do sieci, chętniej sięgając po miejską czy powiatową gazetę. Tak, dla wielu argument ” w telewizji mówili/ w gazecie napisali” jest wciąż ważny.

Podobnie jak z miejscem urodzenia kandydata – z racji pracy wiele razy padało: „Czy X to rodowity radzyniak?”.Wiąże się z tym zabawna scenka, gdy przed jednymi z poprzednich wyborów pytającemu odpowiedziałem:

-Wie pan, nie jest to chyba warunek sine qua non

-Pan do mnie mówi po łacinie?

 

Zrewitalizowany pałac zdecyduje i wzmożona aktywność w jego wnętrzach miał wpływ? Rozpoczęte remonty  zachęciły czy może wywołały skutek odwrotny do zamierzonego? Nie „ruszana” od miesięcy czy lat jezdnia/chodnik przy której mieszkają radzyniacy przeważyła szalę?

Raczej druga tura na burmistrza? Wejdzie do niej „czarny koń” zamiast jednego z obstawianych faworytów do dogrywki?

Rada Miasta z większością ludzi burmistrza czy jego konkurentów?

Pytania można mnożyć. Dziś w nocy, a dla wielu z nas bladym świtem poznamy kilka odpowiedzi.

 

Jerzy Kryszak, parodiując jednego z polityków, powtórzył frazę powtarzaną w mediach:

-W jakiej Polsce się jutro obudzimy?

-Śpijta spokojnie, ja was obudzę