Rozdział 24. Dwa dni później Jan Kochański wraz z Michałem i Asią pojawili się w szpitalu wojewódzkim. Idąc centralnym korytarzem Asia zwróciła się do Jana.


-Dziękuję panu za to wszystko co pan dla mnie robi.

-Nie masz mi za co dziękować – odrzekł Jan i zaraz zaznaczył. – Poczekajcie chwilkę, bo muszę trochę porozmawiać – i wszedł do gabinetu, gdzie urzędował jego kolega Krzysztof Danicki.

-Cześć Krzychu – zaczął Jan – widzę, że nie strajkujecie?

-Dopiero co dostaliśmy podwyżkę, to trochę nie wypada. Ale po wakacjach znowu zastrajkujemy – odparł wesoło. – Powiedz, co cię sprowadza?

-Mam taką prośbę, żebyś zrobił badania jednej dziewczynie, tylko że bez rejestracji.

-To twoja dziewuszka do łóżka? – zażartował Krzysztof.

-Co ty. To narzeczona mojego bratanka. Musi mieć zrobione badania przedmałżeńskie.

-Co takiego? – zdziwił się Krzysztof.

-Wiesz to takie nowe wymogi unijne dla młodych małżonków – wymyślał Jan.

-Daj spokój Janek. Co oni wymyślają, nawet za komuny nie było takich głupot.

-Ano widzisz.

-To moja córka też będzie musiała zrobić takie badania, bo też zamierza wyjść za mąż?

-Na razie tylko eksperymentują i wybrali ich drogą losową, ale za kilka lat to obejmie wszystkich.

-Będę musiał powiedzieć Izuni i jej chłopakowi, żeby się pospieszyli z tym ślubem, zanim te badania przedmałżeńskie obejmą wszystkich.

-Dasz radę zrobić to dzisiaj? – zapytał Jan.

-Pewnie że tak, ale zapraszasz mnie na wesele.

-Nie ma sprawy.

-Bo powiem ci Janek, że tylko wtedy mogę wypić do oporu i nikt wtedy się nie bulwersuje, że jestem pijany.

-Faktycznie.

-To niech wejdzie, bo teraz mam trochę wolnego czasu.

-Zaraz ją poproszę. Wielkie dzięki Krzychu. Na razie – i uścisnął dłoń Krzysztofa. Gdy już Jan znalazł się za drzwiami, zwrócił się do Asi.

-Wszystko załatwione, tylko nic nie mów Asiu o poprzednich badaniach, tak żeby się nimi nie sugerowali. Ja już muszę jechać. Cześć wam – i ruszył przed siebie, Asia zaś nieśmiało otworzyła drzwi i weszła do środka.

 

***

W czasie, gdy trwały badania Asi Michał czekał przed szpitalem i korzystał z tego, że była piękna majowa pogoda. Siedział więc na ławce i przeglądał gazetę sportową.

-Pomocy, łapcie złodzieja, ukradł mi torebkę – usłyszał kobiecy głos i zauważył uciekającego w jego kierunku złodzieja. Bez chwili zastanowienia ruszył w jego kierunku i po kilkunastu sekundach przewrócił złodziejaszka, który miał co najwyżej kilkanaście lat. Wykręcił mu rękę do tyłu i stanowczo oznajmił.

-Nie ruszaj się, bo ci ją złamię – i złodziejaszek uspokoił się na chwilę.

-Puść mnie, bo pożałujesz.

-Posłuchaj gnojku! Jesteśmy pod szpitalem i jeszcze raz powiesz coś głupiego, a zapewniam cię, że sobie trochę w nim poleżysz.

-Dziękuję panu – rzekła z dala dziewczyna i podbiegła w stronę Michała trzymającego złodzieja. Zaraz też Michał zauważył, że była to Jagoda, koleżanka Asi z liceum.

-Cześć, nie myślałem, że to tobie zwinął torebkę.

-Dzięki Michał – i spojrzała na leżącego na ziemi złodzieja. – Co ja mu mogę zrobić ?

-Daj mu w pysk – zaproponował Michał i po chwili złodziej poczuł na twarzy uderzenie Jagody. – A teraz przeproś panią – rozkazał Michał, lecz złodziej trzymając się ręką za twarz zdecydowanie odparł.

-Nigdy – i silił się, aby uwolnić się z rąk Michała.

-Złamać mu prawą, czy lewą rękę? – zwrócił się żartobliwie do Jagody.

-Złam mu obie, to tak szybko nikomu nic nie ukradnie – rzekła Jagoda.

-No dobrze, przeproszę – rzekł złodziej i po chwili spoglądając na Jagodę dodał – przepraszam.

-Spadaj gnojku, ale jeśli znowu cię złapię, to pożałujesz – i puścił go wolno. Ten zaś odszedł kilkanaście kroków i krzyknął.

-Pożałujesz tego – lecz wtedy Michał zerwał się z miejsca i pobiegł przez chwilę za nim. Wówczas złodziejaszek zaczął pospiesznie uciekać nie widząc nawet, że Michał po chwili wrócił do Jagody.

-Dziękuję Michał za pomoc – i ucałowała go w policzek.

-Nie ma za co. Powiedzmy, że ci się zrewanżowałem za to, że znalazłaś mi książeczkę zdrowia. – Po tych słowach Jagoda tylko się uśmiechnęła.

-Muszę ci powiedzieć, że ja tej książeczki nie znalazłam, tylko ją dostałam.

-Co takiego? – zdziwił się Michał.

-Tylko obiecaj, że nikomu o tym nie powiesz.

-Obiecuję.

-Ta książeczka to była tak przynęta, żeby cię poderwać – i zaczęła się śmiać.

-Żartujesz sobie?

-Bynajmniej i muszę ci powiedzieć, że masz bardzo dowcipnego stryja.

-Jakiego stryja? – nie pojmował Michał.

-Twój stryj jest moim promotorem i zaproponował mi, żebym cię poderwała.

-Ale czemu?

-Tego to nie wiem – skłamała Jagoda.

-I zgodziłaś się na to?

-Powiedzmy, że twój stryj pomógł mi w pisaniu pracy magisterskiej. Tylko, że nie wiedziałam, że to ty chodzisz z Asią i dlatego się wycofałam.

-Nie chce mi się w to wierzyć – rzekł Michał.

-Ale tak było. Ja niestety muszę już iść. Pozdrów Asię i raz jeszcze dziękuję. – Tu odeszła parę kroków i dodała. – Masz u mnie piwo – i weszła do środka budynku. Michał zaś zerknął po raz kolejny na zegarek i spojrzał w stronę wejścia, ale Asi nadal nie było.

-Chyba zwariuję – rzekł sam do siebie i znowu zaczął czytać gazetę, lecz po chwili usłyszał, że ktoś biegnie w jego kierunku. Kiedy podniósł głowę zobaczył uśmiechniętą Asię, która z daleka zaczęła mówić.

-Misiu, Misiu, jestem zdrowa – i rzuciła się w ramiona Michała.

-Czyli wszystko w porządku?

-Tak, ten lekarz powiedział mi, że z moimi nerkami wprawdzie nie dożyję stu lat, ale mam szansę dożyć osiemdziesiątki.

-Całe szczęście – i zaczęli się całować. Zapominając o wszystkim nawet nie spostrzegli, że obok przechodził Jan Boruta. W końcu Asia go zauważyła i widząc uśmiech na twarzy promotora, szybko oderwała się od Michała.

-Dzień dobry.

-Dzień dobry – odparł jej promotor.

-Panie profesorze, ja jestem zdrowa – dodała uradowana.

-To widać pani Asiu – i ruszył przed siebie.

-Znowu nas zobaczył – rzekła Asia – ale co tam, najważniejsze, że jestem zdrowa.

-Czyli w lipcu bierzemy ślub kościelny i robimy wesele? – zapytał Michał.

-Nie może być inaczej – odparła uradowana.

-Asiu czy mogę się dzisiaj spić? – zapytał Michał z uśmieszkiem.

-Możesz Misiu – odparła uśmiechnięta, po czym dodała. – Ja też się chyba spiję.

-To spijemy się razem. W końcu musimy ćwiczyć przed weselem – rzekł Michał i wziąwszy Asię na ręce, szedł uradowany przed siebie.