Zanim Michał Kossakowski dojechał do Wilna dotarła tam wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie, które zakończyło się wypędzeniem wojsk rosyjskich ze stolicy Rzeczypospolitej. Od razu też hetman wielki litewski Szymon Kossakowski podwoił straże przed swoim pałacem i poprosił dowódcę rosyjskiego Nikołaja Arseniewa o wzmocnienie stacjonującego tam oddziału wojsk carskich.

W takich też okolicznościach patrioci litewscy skończyli przygotowania do wybuchu insurekcji w stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego, którą postanowiono rozpocząć w nocy z 22 na 23 kwietnia 1794 roku.

-Zanim ruszymy do walki o Wilno musimy pochwycić hetmana Kossakowskiego, bo w przeciwnym wypadku czmychnie z miasta i już go nie dopadniemy – oznajmił pułkownik Jakub Jasiński trzymając w ręku szablę.

-Znowu widzę cię pułkowniku w habicie zakonnym – przemówił generał Tomasz Wawrzecki spoglądając na Michała. – Tylko uważaj waszmość, bo Ruscy nie mają względu dla naszych duchownych.

-Dam sobie radę. O tak późnej porze Ruscy śpią lub przysypiają, to łatwiej ich będzie zaskoczyć. Czekajcie na mnie w pogotowiu – i po tych słowach pułkownik w habicie zakonnika ruszył przed siebie. Po przejściu kilkudziesięciu metrów znalazł się opodal budki wartowniczej, z której wyszedł rosyjski żołnierz.

-A wy gdie? – zapytał i skierował w stronę Michała karabin zakończony bagnetem.

-Kucharz pana hetmana zabalieł i umiera – oznajmił Michał.

-Charaszo. Idź – stwierdził żołnierz i cofnął się do budki wartowniczej. Tymczasem Michał wyjął z sakwy kawał dobrze podwędzonego boczku i zaczął odgrywać zaplanowaną wcześniej scenę. Oderwał kawałek boczku i zaczął kusić nim wartownika.

-Jaki dobry boczek, oj jaki dobry – i po tych słowach zaczął mlaskać i powoli go spożywać. Zachowanie to od razu wywołało zainteresowanie Rosjanina, który z pożądaniem spoglądał na boczek zakonnika. – Jako, że jestem miłosierny, to podzielę się z tobą – rzekł Michał po czym oderwał kawał boczku i podał go żołnierzowi. – Masz i kuszaj. – Wartownik od razu wyciągnął rękę i pospiesznie zajadał boczek, który bardzo mu posmakował. W pewnym momencie Michał zaczął kasłać i udając przerażenie zwrócił się do żołnierza.

– Boczek jest zatruty! Zatruty. – Słowa ten od razu wywołały strach u wartownika, który rzucił karabin i klęknął na ziemię, a następnie włożył palce do ust, aby wywołać wymioty. W tym samym momencie Michał podniósł karabin i uderzył nim wymiotującego Rosjanina, który stracił przytomność i osunął się na ziemię. Następnie dał znać powstańcom, którzy podbiegli do budki i wepchnęli do niej nieprzytomnego wartownika.

-Waszmościowie spróbuję jeszcze rozbroić strażników, którzy stoją przy drzwiach pałacu. Gdy wystrzelę, macie od razu ruszyć do ataku.

-Tylko uważaj waszmość – oznajmił Wawrzecki uśmiechając się do Michała. Ten zaś przeżegnał się i wolnym krokiem minął bramę, po czym ruszył w stronę drzwi pałacowych. Wkrótce potem dostrzegł dwóch żołnierzy, którzy na widok zakonnika wymierzyli w niego swoje karabiny.

-A wy gdie? – zapytał pierwszy z nich, który był znacznie wyższy od swego kompana.

-Przyniosłem wam jedzenie, bo pewnie wy głodni? – Słowa te zaskoczyły zupełnie obu żołnierzy, którzy najpierw spojrzeli na siebie, a następnie na Michała. Ten zaś wyjął z sakwy po kawałku chleba i dał go Rosjanom, a ci pospiesznie zjedli to co otrzymali. – Widzę, że wy oczień głodni – i po tych słowach podał im po dużym kawałku boczku, wprawiając obu żołnierzy w osłupienie. Zaraz potem głodni Rosjanie połykali wręcz boczek, który bardzo im posmakował. Następnie Michał wyjął z sakwy butelkę gorzałki i pokazał ją żołnierzom. – Wy pewnie spragnieni?

-Da. Oczień spragnieni – przemówił niższy z Rosjan.

-Napiłbym się z wami, ale nie mam kubków.

-Może z butelki? – zaproponował wyższy z żołnierzy rosyjskich.

-Z butelki się nie godzi. Przynieście kubki – zaproponował Michał i czekał na reakcję strażników. Wtedy też wyższy wzrostem żołnierz podał karabin koledze i wszedł do środka pałacu, aby załatwić jakiś kubek do picia. Gdy tylko zniknął za drzwiami Michał odkręcił butelkę i uśmiechając się do drugiego z żołnierzy oznajmił. – Nie będziemy czekać – i po tych słowach napił się kilka łyków gorzałki. – Bierz i pij. – Rosjanin zawahał się na chwilę, po czym położył oba karabiny na ziemi i wyciągnął rękę po butelkę gorzałki.

-Na zdarowie – rzekł Rosjanin i napił się kilka łyków gorzałki.

-Pij jeszcze – zaproponował Michał i wykorzystując brak uwagi u Rosjanina wyjął z sakwy pistolet i uderzył go w bark. Po chwili żołnierz stracił przytomność i upadł na ziemię. Tymczasem przebrany za zakonnika pułkownik podniósł butelkę i usiadł obok leżącego Rosjanina.

Niemal natychmiast pojawił się drugi z żołnierzy, który zadowolony z siebie podbiegł do nich, trzymając w ręku dwa gliniane kubki. – Sam wszystko wypił – oznajmił Michał i odwrócił butelkę pokazując Rosjaninowi, że jest pusta. Ten zaś zdenerwował się i rzuciwszy kubki, pochylił się nad swoim kolegą.

-Borys! Ty duraku – i zaczął nim potrząsać. Sytuację tę wykorzystał Michał, który powstał i uderzył butelką Rosjanina w głowę. Zaraz też stracił on przytomność i upadł na ziemię obok swego kolegi. W chwilę potem litewski oficer sięgnął po pistolet i wystrzelił z niego w powietrze, dając znać innym powstańcom. Ci od razu ruszyli w stronę pałacu i razem z Michałem skierowali się do drzwi budynku. Po wejściu do środka spostrzegli dwóch kolejnych żołnierzy rosyjskich, którzy zbiegali ze schodów. Wtedy też Michał z Jasińskim oddali w ich kierunku strzały, które powaliły ich ze schodów. W tym samym momencie rozległy się strzały innych powstańców litewskich, którzy zaczęli atakować garnizon rosyjski stacjonujący w Wilnie. Tym samym na dobre rozpoczęła się insurekcja w Wilnie.

-Gdzie może być hetman? – zapytał Wawrzecki i spojrzał na Michała.

-Zapewne jest na górze w swojej sypialni – odparł zakonnik i jako pierwszy ruszył na górę po schodach. Gdy jednak grupka powstańców znalazła się w pomieszczeniu, okazało się, że nie ma tam hetmana litewskiego.

-Do diaska! – zdenerwował się Jasiński. – Uciekł nam hultaj.

-Ale jakim sposobem? – zastanawiał się Wawrzecki.

-Pewnie tylnym wyjściem. – Tu Jasiński spojrzał na Michała i zapytał. – Wiesz waszmość, gdzie jest tylne wyjście?

-Tego nie wiem. Nie bywałem tu często.

-Znajdziemy to wyjście – oznajmił nerwowo Jasiński i razem z trójką innych powstańców pobiegł schodami na dół.

-Tyle zachodu i na nic – rzekł zrezygnowany Wawrzecki i usiadł na hetmańskim łóżku.