-Nie otwiera.

-Ciemno.

-Nie ma go.

-Albo w robocie, na nocnej zmianie

-Może jest, tylko się narąbał i śpi

-Oj, narąbał się, narąbał się w życiu, biedaczek.

-To co robimy z tym szajsem? Ja dalej nie ciągnę.

-Zostawić też szkoda-przyjdą jakieś łajzy i zakoszą.

-Nie kłapać dziobami. Zakopiemy. Poczekamy aż sprawa przycichnie. Na wiosnę się odkopię i sprzeda.

-Ty to masz łeb, łysa pało.

Oui, oui . Brać się do roboty. Młody- za szpadel. Brejdak- wysypuj!

*

W tej makabrycznej sprawie są liczne znaki zapytania. Z jakich pobudek działali sprawcy? Ilu ich było? I jak to możliwe, aby bez użycia specjalistycznego sprzętu i środków transportu mogli zabrać ciężki element ponad czterotomowego pomnika? Zakładając, że głowa ponad czterometrowego posagu odlanego z brązu jest idealną kula o średnicy około pięćdziesięciu centymetrów, objętości cztery trzecie pi er do trzeciej, zaś ciężar właściwy stopu wynosi około   8 g/cm³.to jak łatwo policzyć jej masa wynosi…

*

-Wydmuszka!

-Pusty jak chiński bęben!

-Mądry to on nie był, oj nie!

-Mówiłem, żeby odciąć nogę Mniej piłowania i więcej metalu.

-Albo rękę!

-Pustą?

-Nie, tą z aktówką.

-Ciekawe co tam trzymał w środku?

-Pewnie jakieś szpargały.

-A może pieniądze? Albo pół litra?

-Też bym się napił. Młody! Masz jakąś flaszkę w tym worku?

-Czteropak „Perły”. Ale pusty.

-Kop, nie gadaj.

-Gotowe. Wystarczy

-Dawajta. Na trzy.

-Raz! … Dwaaa!! …Trzy!!!

-Hop Bolo do piachu!

-Nie rób sobie jaj z pogrzebu. Katem i świnia to on był, czerwony Bolek, pachołek Stalina, ale reformę rolną wprowadził, stolicę do Lublina przeniósł. No i tutejszy- na Rurach urodzony. Jak to mówią: „Zbój, ale swój”.

-Amen!

-Zasypujemy!

-Spadamy

-Czekaj. A jak ktoś przyjdzie i odkopię?

-Kto niby?

-Te łajzy z wykrywaczami metali na przykład.

-Ależ to plaga! Spotkałem takiego pod Botanikiem. Ubrany cały w moro, jak ruski ork, łaził w tę i z powrotem. „I czego tu szukasz, człowieku?” -pytam się go a ten odpowiada- „Kopiejek!”.

-I co? Znalazł?

-Nie wiem, pogoniłem.

-Wypędziłeś go?!

-A jak! Ja byłem pierwszy. To mój rewir.

–Maudite culture de l’exclusion! Słuchaj Młody: tu nie ma rewirów, pierwszeństwa, starszeństwa. Głęboko wierzę, że złomiarstwo, zbieractwo i łazęgostwo jest ostatnią ostoją liberté, égalité, fraternité w tym postfolwarczno-korporacyjnym prekariacie zwanym społeczeństwem. Albo nasz fach-pardon- styl życia pozostanie inkluzywny albo wracam do instytutu.

-Rób, jak chcesz, ale zanim pryśniesz-rzucaj wianek.

-A co- boisz się, żeby nie zmarzł, biedaczek?

-Żeby go nie wygrzebali.

-No dobra. Moja strata. Jedenastego odbiorę sobie nowy spod Józka.

– I jakąś tabliczkę trzeba by postawić. Młody-ty zbierasz ten szmelc.

-A jak! Jedni kapsle, drudzy pokemony a ja tabliczki.

-Kto biednemu zabroni. Pokazuj, co tam masz w worku!

-Szanuj zieleń

-Oklepane

Uwaga zły pies

-Słabe.

Obszar zagrożony ASF. Albo to: Uwaga-amerykański zgnilec pszczół

-W mieście?

-To może ta: Projekt współfinansowany ze środków Unii Europejskiej albo Ajencja handlowo-usługowa Leopold Kwiatkowski. Reklama, doradztwo, pośrednictwo. Dzwonić dwa razy

-A to co?

-To moja ulubiona

Sacre bleu. skąd ją wytrzasnąłeś do kurwy nędzy?!

-Nie pytaj. Żaden skup nie chce jej przyjąć, Bojają się czy co?

– Nada się jak ulał. Brejdak-masz tam jakiś kołek?

-Osikowy. Pasuje?

-Jak sam rycht. Wbijamy i spadamy

-Jeszcze przysięga. Wyciągać graby. Nasze hasło?

-Jeden za trzech
-trzech na jednego!
-Banda Łysego z Ogrodu Saskiego!