Jest późna jesień 1982 roku. Siedzimy w domu u Byka, jak zwykle we trzech: Byk, Perez i ja. Trzy razy pierwsza strona, raz druga, trzy razy pierwsza strona, raz druga… I tak w kółko. Do znudzenia…? Nie, to nam się nigdy nie znudzi! Dorastamy, prowadzimy niekończące się rozmowy, snujemy plany. Wtedy jeszcze nie rozumiemy, że „Nie płacz Ewka” to wyznanie samobójcy…
Podczas takiego wieczoru wymyślamy np., żeby w proteście przeciwko stanowi wojennemu (a jakże!) nie iść na zbliżającą się ósmoklasową „studniówkę”. Informujemy o tym nawet naszą wychowawczynię, ale Pani Renia bez większych kłopotów wybija nam to z głowy. „Po co się spieszysz, po co się spieszysz? Przecież do końca życia mamy na to czas! Aby być sobą, aby być sobą jeszcze. Aby być sobą, aby być sobą wreszcie…”.
„Lokomotywa z ogłoszenia” to może najlepszy polski rocker wszechczasów, „Niewiele ci mogę dać” najlepsza „pościelówa”, a „Obracam w palcach złoty pieniądz” to może w ogóle najlepsza polska piosenka… I za to wszystko niech Zbigniew Hołdys dostąpi Usprawiedliwienia za te głupoty, które wygaduje i wypisuje, a Grzegorz Markowski za to, że reaktywował Perfect bez Hołdysa.
Adam Świć