„Postać ks. Jakuba Jachuły jest mi bliska od dzieciństwa za sprawą ks. prał. Jana Poddębniaka. Kiedy byłem ministrantem, w Dzień Zaduszny wieczorem, odbywało się w Czemiernikach nabożeństwo w kościółku na cmentarzu. Jak sięgam pamięcią, odprawiał tę Mszę św. nasz ks. proboszcz Jan. W kazaniu, co roku, przywoływał na pamięć wydarzenia z czasu okupacji hitlerowskiej.

Z wielkim wzruszeniem wspominał dzień, gdy do kurii przyjechała delegacja gospodarzy z Chodywaniec, prosząc o posłanie do nich kapłana. Początkowo nie chciał się zgodzić, argumentując tym, że jest to miejsce bardzo niebezpieczne, ale widok płaczących mężczyzn kruszył jego serce. Na tę scenę nadszedł właśnie ks. Jakub i słysząc, o co chodzi, zgłosił się, że tam pojedzie, aby nieść posługę duszpasterską. Ksiądz Prałat wiele opowiadał o trudach pracy ks. Jachuły w Chodywańcach i konieczności ukrywania się przed bandami UPA, aż do chwili porwania i zamordowania go w okrutny sposób. Kaznodzieja porównywał jego śmierć do św. Andrzeja Boboli, mówiąc, że wycięto mu język i obdarto ze skóry. Płacząc, ks. Poddębniak opowiadał, jak po śmierci proboszcza parafianie gromadzili się w kościele, kładli na ołtarzu zakrwawiony serdak Księdza i płakali, bo nie miał kto sprawować Mszy św.” – wspomninał x. Wojciech Różyk, proboszcz w Starościnie, w liście do x. Piotra Lenarta.

Pamięci xiędza Jakuba Jachuły, wikariusza między innymi parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Czemiernikach i pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Michowie, który udzielił sakramentu małżeństwa babci Genowefie i dziadziusiowi Władysławowi. Posługiwał również w parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny i Apostołów św. Piotra i Pawła w Chodywańcach (dek. Tomaszów Lubelski) i tam 13 kwietnia 1944 roku w okrutny sposób zamordowany przez Ukraińców. Przed śmiercią poddany torturom: obcięto mu język i inne części ciała, obdarto ze skóry, nieprzytomnemu przecięto piłą brzuch i wyciągnięto jelita.