Niespełna pół godziny później Adam Kochański był już w jednym z lubelskich szpitali, gdzie pracował jego brat Jan. Po wejściu do budynku pospiesznie skierował się do pokoju lekarskiego.

-Dobry. Proszę mi powiedzieć, gdzie jest doktor Kochański? – zapytał Adam.

-W tej chwili pan doktor ma zabieg, bo przywieźli nam pacjenta pogryzionego przez psa – odparła pielęgniarka Zofia Sawicka.

-Ale ja muszę natychmiast się z nim widzieć, jestem jego bratem i muszę mu coś zakomunikować.

-Ja pana profesora doskonale pamiętam i wiem, że jest pan bratem doktora. Tylko, że nie dalej jak miesiąc temu też pan miał coś do zakomunikowania i skończyło się tym, że pacjentka o mało nie podała nas do sądu.

-Do sądu, a to niby dlaczego?

-Przez pana zachowanie.

-Uważa pani, że ja nie potrafię się zachować? – pytał wzburzony.

-Wtedy wparował pan do pokoju zabiegowego, a pacjentka była prawie naga – przypomniała Zofia. – Po pańskim odejściu wydzierała się na mnie przez pół godziny, że nie życzy sobie, aby jakiś zboczeniec oglądał ją nago.

-Jak to nago? O ile sobie przypominam, to miała majtki.

-Musi pan, niestety, poczekać.

-To znaczy ile?

-Myślę, że jakieś pół godziny.

-Nie mogę tyle czekać, muszę tam wejść.

-Nie wpuszczę pana – rzekła stanowczo Zofia.

-O ile wiem, to pani syn studiuje u nas na iberystyce. Mam tam paru znajomych. A jak pani wie, teraz trwa sesja egzaminacyjna.

-Tego się po panu nie spodziewałam. Nich pan idzie, ale to pan będzie się później tłumaczył.

-Nikt nie będzie się tłumaczył. Proszę mi podać fartuch. Powiedzmy, że będę udawał lekarza. – Zofia tylko pokiwała głową i podała mu to o co prosił. – Mówi pani, że pogryzł go pies?

-Tak, i to własny pies.

-Po cholerę taką bestię trzyma w domu – dodał Adam i skierował się do pokoju zabiegowego.

Doktor Jan Kochański widząc brata, uśmiechnął się tylko do niego i krótko oznajmił.

-Część Adasiu, poczekaj parę minut, zaraz skończymy. – Po czym zwrócił się do stojącego obok stażysty. – Proszę mi podać skalpel.

-Co piesek pogryzł nóżkę? – zaczął Adam.

-Jak wrócę do domu, to zabiję gnoja! – zezłościł się poszkodowany.

-Niech pan się cieszy, że panu przyrodzenia ugryzł, tylko nogę. – Następnie zbliżył się do swego brata i zakomunikował. – Muszę ci o czyś powiedzieć. – I szepnął mu do ucha. – Nasz Michał się żeni.

-Co? – zdziwił się Jan i w tym momencie drgnęła mu ręka.

-Jeju – wrzasnął pacjent – to boli.

-Co pan taki wrażliwy? – zaczął Jan, który był zdenerwowany po tym jak usłyszał, że jego bratanek się żeni. – W pańskim wieku to nawet nie powinienem panu podawać środka znieczulającego.

-A to czemu? Przecież czuję ból, jak każdy inny – bronił się pacjent.

-W pańskim wieku czucie jest znikome.

-Panie doktorze,  przecież ja mam dopiero sześćdziesiąt dwa lata.

-Jest pan sprawny seksualnie?

-Panie doktorze, w tym wieku – odparł z zawstydzeniem pacjent.

-Sam pan widzi. Skoro pan nie jest sprawny seksualnie, to jak pan może być wrażliwy na silny ból. – Tu zwrócił się do stojącego obok stażysty. – Panie Zbyszku, dokończy pan zabieg.

-Ja – odparł wystraszony. – Panie doktorze, ja przecież tydzień temu rozpocząłem staż.

-Ja po tygodniu stażu to przyszyłem pacjentowi odciętą rękę, a mój kolega Religia, o którym pan na pewno słyszał, to po tygodniu stażu operował na otwartym sercu.