-Ale się zdziwią! – odparła niższa strażniczka i poszła przekazać informację koleżankom z plutonu egzekucyjnego.
-Potrzebni będą jeszcze świadkowie. – Po tych słowach stanęła przed osobami, które przybyły na egzekucję i zapytała. – Czy ktoś z państwa chce być świadkiem zawarcia ślubu między skazanym a jego narzeczoną?
-Ja będę – wtrącił Hodus wstając z krzesła.
-A ja będę drugim, bo jestem ambasadorem! – oświadczył Mobutu.
-Zatem proszę panów o pozostanie, a wszystkie inne osoby proszę o opuszczenie placu. Egzekucja została odwołana.
-Jak to odwołana? – oburzyła się Beatessa. -Puszczacie takiego mordercę?
-My tylko wykonujemy polecenia. Proszę nam nie utrudniać pracy i opuścić plac.
-Jak wy nie chcecie, to ja mu wymierzę sprawiedliwość – oświadczyła ciotka Monisy i splunęła na ziemię, a następnie kopnęła jedno z krzeseł i ruszyła w stronę wyjścia.
-Nie przejmuj się, Feliks – rzekł mu do ucha Mobutu. – Za kilka lat będziesz młodym wdowcem.
-Wybacz Feliksie, ale raczej ci nie pogratuluję – rzekł z przekąsem Hodus. Słysząc to Felicja od razu zareagowała.
-I co panu nie pasuje? Skoro staruszek może mieć młodą żonę, to dlaczego staruszka ma nie mieć młodego męża?
-Bo to trochę dziwne! – włączył się Mobutu.
-Proszę zostawić mojego narzeczonego w spokoju, bo jest wyczerpany – stwierdziła na koniec Felicja. W tym też momencie powróciła niższa ze strażniczek, a wtedy jej koleżanka wydała polecenie.
-Nogareto idź pierwsza, a oni pójdą za tobą. Ja będę szła na końcu. – Po tych słowach wszyscy ruszyli wolnym krokiem w stronę bocznych drzwi zakładu karnego.
-Pamiętaj Feliksie, żeby dbać o swoją Felusię – zwróciła się do narzeczonego.
-To co będę musiał robić?
-Niewiele. Rano będziesz mi przynosił kawkę do łóżka, a w południe będziesz mnie zapraszał na lody do jakiejś dobrej lodziarni.
-To wszystko? – zapytał idący obok niej Feliks.
-Prawie. Wieczorem będziesz mi mył plecy. Chyba ci to odpowiada?
-A mam jakieś wyjście!
-Więcej optymizmu, kochanie – rzekła Felicja i uśmiechnęła się do niego.
-Jak tylko mnie uwolnią, muszę się wreszcie wyspać, bo już ledwie widzę na oczy.
-Dobrze skarbie. Noc poślubną odłożymy na później. Jaki to szczęśliwy zbieg okoliczności, że Felicja spotkała Feliksa. Czyż nie kochanie?
-Ależ tak – odparł Feliks i słuchał swojej narzeczonej. Ta zaś tryskała szczęściem i cieszyła się niczym dziecko, gdyż uratowała życie człowieka, a przy okazji znalazła sobie męża.