Obchodzący w tym roku 40-lecie pracy artystycznej Marcin Daniec wystąpił w niedzielny wieczór w hali sportowej Zespołu Placówek Oświatowych w Borkach. Każdy, kto przybył na spotkanie w ramach rozpoczętego (miejmy nadzieję) cyklu „Niedziela z gwiazdą” na pewno nie żałuje. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że mamy do czynienia z mistrzem. Od dekad pokazującym, że można śmieszyć kulturalnie, z taktem i bez podwórkowej łaciny.
Mistrz stand-upu, który wykonywał to, zanim poznaliśmy to słowo w ponad dwugodzinnym występie bawił szczegółami podróży do Bork, oczekiwaniem na występ, rozmową z dyrektorem (był ulubionym „bohaterem” wieczoru), zapatrzeniem w telefony i wirtualny świat czy opisywaniem politycznej bieżączki czy niedawno minionych czasów.
Co ważne, Daniec swoimi występami nie zapisuje się do żadnej partii politycznej. W końcowym akordzie występu opisuje prezesa (Jarosława Kaczyńskiego), premiera (Mateusza Morawieckiego) oraz Donalda Tuska (skecz o spowiedzi u papieża Franciszka). Zabawnie wypada zabawa z publicznością, którą dzieli na zwolenników PiS i PO, oczekujących na dworcu na przyjazd pociągiem Donaldinha. Część sali wykrzykuje: Witaj w domu! Druga: będziesz siedział!
Barwnie opisywał nasze boje z UE, dla której największym problemem jest liczba korników w naszej Białowieży. Celnie wypunktowywał sposób myślenia tych, którzy poddają w wątpliwość przekop Mierzei Wiślanej, budowę CPK czy sensu Marszu Niepodległości.
Na scenie wystąpił też jako…debiutant i góral, opisujący panocków z Warszawy.
Nie mogło zabraknąć wątku piłkarskiego – ostrzeżenia pań, że ich mężowie już niebawem będą oglądać 3 mecze dziennie w związku z mundialem w Katarze oraz objawieniu się Matki Bożej naszemu Milikowi (Maryja podpowiada napastnikowi minutę strzału na bramkę i że bramkarz będzie leżał)
Satyryk w prezencie od Wójta Gminy, Radosława Sałaty otrzymał publikację „Klucz borkowski. Dzieje dóbr ziemskich i losy ich właścicieli”
Organizatorzy zadbali, by mile rozpoczęty wieczór nie skończył się wraz z ostatnimi brawami. Na publiczność czekała kawa, herbata, ciasto i nielichy poczęstunek. Białe stoliki zachęcały do pozostania. Największą nagrodą dla tych, którzy nie gnali do domu było spotkanie z gwiazdą wieczoru i możliwość zrobienia sobie zdjęcia.