Adam Mickiewicz Z „Ballad i romansów”

Ktokolwiek będziesz w nowogrodzkiej stronie,
Ujrzysz za miastem u drogi
Kurhan niewielki, a wokół w koronie
Kwitnące róże i głogi.

Ledwie najpierwszy zaświta ranek,
Zanim skowronek zawoła,
Bieży codziennie na ten kurhanek
Pasterz z bliskiego sioła.

I najprzód staje i płacze szczerze
I smutnie poziera dokoła,
A potem klęka, mówi pacierze
I tymi słowy zawoła:

Marylo moja, czwarte już lato,
Jak w zimnym leżysz tu grobie!
w ciąż inną ziemia stroi się szatą,
A ja wciąż płaczę po tobie!

Czemuś święconą różę zerwała
Z kurhanu owego wieczora?
Za to ci sroga wyrocznia kazała
Przemienić się w postać upiora!

Ale mi zbrzydło już życie bez ciebie,
Podzielę twój los, nieszczęśliwa,
Gdziekolwiek jesteś – w piekle czy w niebie!
To mówiąc, kwiat róży zrywa.

A wtem się ziemia zatrzęsie dokoła,
W kurhanie coś jęczy, coś kwili
I na pasterza z grobu zawoła
Duch potępionej Maryli.

Dnia następnego kurhan rozwarty
Święconą wodą skrapiano,
I zniknął pasterz z bliskiego sioła
I więcej go już nie widziano…