„Duch perkusisty”.
Dom był stary. Stukało, pukało na strychu.
Myśl taka: to gołębie. Ni widu, a słychu.
Wlazłem: skrzynia (sporawa, solidna, okuta).
W środku werbel, pałeczki wystające z buta
fasonu rollingstonki, płyty – czarne kruki,
Charlie Watts na trzech zdjęciach… Już wiem skąd
te stuki…
Mam ducha perkusisty! Gdy duch perkusisty
tnie swoje rytmenblusy, bigbity i twisty
po synkopach dachówki na dachu klekocą.
Trzask prask, stuku puku i we dnie i nocą.
Rokendrole, hardroki, dżezy, nawalanki,
przejścia, zejścia, solówki wieczory i ranki.
Myśl taka: ciut przesadza, ni chwili oddechu.
Monituję. Myślałem, że umrze ze śmiechu.
Mówi: Panie, ja ćwiczę… Zaraz po niedzieli
Elvis zbiera załogę do nowej kapeli.