W majowych „Szarych eminencjach” – Joanna Wiśniewska.

Oto, co autorka napisała nam o sobie.

Joanna Wiśniewska – urodzona w 1985 r., z wykształcenia polonistka, z zawodu muzealniczka. Wewnętrzny świat porządkuje poprzez kontakt ze sztuką. Analizuje rzeczywistość, usłyszane słowa, zastane sytuacje i wywołane nimi emocje – tak rodzą się teksty, które pisze często, w tym wiersze, które pisze rzadko. Podejmowane do tej pory poetyckie próby trafiały tylko do szuflady.

 

Nieżegnani

Ci, którzy odeszli, nie wracają
tacy sami
różni ich szorstkość skóry
grubość tuszu na rzęsie.

Odchodzili, bo mieli ważniejsze sprawy
nie boli już pustka zapełniona czymkolwiek.

Nie zmienili się
dziś
są inni w relacji
z Tobą inną niż wtedy.

Krtań więzi słowa.
Nie wybrzmiały
dziś
brakuje kontekstu.
Tak, jest osoba z kości i fantazji.

Osadził się pył na podeszwie
z dróg prostszych od tych,
którymi szło się razem.

Chciałoby się rzucić żartem i pośmiać jak dawniej,
ale czy wypada
w tak niezwykłych okolicznościach?
obłąkanym żarcie wszystkich ciał Wszechświata?

Gdy czas się zapętla i grunt niknie z Ziemi.

A jednak są na chwilę, w niespokojnym wietrze
jakby nieżegnani
i powietrze znów pachnie żywymi perfumami
są namacalnie.

Nie chce się wierzyć, że żyją…
Umarli?

Nie chce się wierzyć, że żyją umarli…

 

Córce

Dziś pocałowałaś mnie ustami malinowymi na dobranoc.
Gdy śpisz, złocą się między twymi paluszkami małe występki,
Drobne grzeszki, nic nieznaczące nieposłuszeństwa… i te loki.
Patrzyłaś na mnie znów oczami zielonymi, większymi nocą.

Toniemy wciąż w zieleniach: Dzień za dniem
trzymam cię w ramionach, ty łapiesz mnie.
W tym tańcu codzienności jedno wiem –
Raz ja cię uczę kroków, czasem ty mnie.

Na wydmę ciśnij kamień – rozsypie się.
Płomieniem w wodę rzuć – zagaśnie.
Zrozumiesz kiedyś, żadna z nas
Nie może tańczyć tak na zawsze.

W pomarańczowo-żółtych pląsach
Zaczniemy obie gubić rytm,
Pogodne niebo się nadąsa,
Zamarzną skry…

I przyjdę kiedyś obca ja,
Której nauczysz się od nowa.

Musisz zniszczyć mnie,
Aby siebie zbudować.

Dziś pocałowałaś mnie ustami malinowymi na dobranoc.
Posrebrzyło się pomiędzy moimi włosami, dzień zasnął.

Jamais vu?

Czarne litery starych gazet płyną przed oczami –
piorunuje ciało fotografia z Buczy.
Po dorosłemu trzeba, dreszcz z łzami zatrzymanymi –
bez dramatu, płacz nic nie da, czy wypada czuć?

Przecież zawsze będą świadectwa tych, którzy przetrwali –
takie życie znów przeszyte nieswoimi śmierciami:

przed strzałem wiążą, krępują mężczyzn nogi ręce
nie pierwszy raz zalęknione zamarzają dzieci
pokrwawione łydki znów gwałconych kobiet
też nie pierwszy raz snują się po ulicy

W podłej szkole historii bólu nie da się wykuć –
nie da się przekuć cierpienia w to, co nieulotne.
Niech ze spiżu będzie pomnik ludzkiej bezradności –
co nie Twoje przeżyte, niech należy do Nikogo.

5 kwietnia 2022

 

 

Polecam wiersze Asi. Cieszymy się, że debiutuje na łamach naszego portalu. Czekamy na Wasze wiersze. Najciekawsze opublikujemy.