Rozdział 3. Pół godziny później Feliks i Nepos dotarli do budynku ambasady.

Przez ten czas ambasador zdołał nieco ochłonąć i przemyślał swoje nierozważne słowa, które mogły skończyć się skandalem dyplomatycznym. Gdy wysiadł z samochodu spojrzał na zrezygnowanego kierowcę i przemówił.

-Przepraszam za moje głupie zachowanie. Obiecuję, że odtąd będę uważał.

-Ta kolizja to przecież nie pana wina – oznajmił Nepos.

-Ani też twoja.

-Parę razy już coś podobnego przeżyłem – i po tych słowach się uśmiechnął do Feliksa.

-Chciałbym, żebyś mi mówił po imieniu.

-Ja kierowca, mam mówić po imieniu do ambasadora? – zdziwił się Nepos.

-To takie ambasadorskie polecenie – zażartował Feliks i uśmiechnął się do swego kierowcy.

-Od razu mi się poprawił humor. Dziękuję.

-A ja dziękuję, że mnie próbowałeś ratować z opresji. Wiesz co! Ja muszę się napić i zapraszam cię na coś procentowego.

-Dziękuję, ale muszę odprowadzić samochód do naprawy, bo zderzak ledwie się trzyma.

-A może malutki symboliczny kieliszek? – kusił ambasador.

-Nie będę ryzykował, bo widziałem, że te policjantki jechały za nami aż pod ambasadę. Gdyby mnie zatrzymały po alkoholu, to już po mnie.

-A jaka tu jest kara za jazdę po pijaku? – zapytał Feliks.

-Zależy dla kogo.

-Tylko mi nie mów, że w tej kwestii też jest dyskryminacja?

-Jeśli zatrzymają kobietę kierującą pod wpływem alkoholu, to na pół roku zatrzymują jej prawo jazdy, a samochód trafia na miesiąc na policyjny parking.

-No to nieźle – rzekł z uśmiechem Feliks. – Rozumiem, że ten parking jest płatny.

-Policyjne parkingi są najdroższe w całym Feministanie – odparł z uśmiechem Nepos.

-A co by było gdyby ciebie złapali?

-Zabierają mi prawo jazdy…

-Na rok – wtrącił Feliks.

-Dokładnie tak.

-Załapałem te wasze głupie przepisy! – ucieszył się Feliks.

-Nie do końca. Po roku muszę od nowa robić prawo jazdy.

-Czy te wasze kobiety znają takie słowo jak sprawiedliwość? – rzekł zdenerwowany.

-To jeszcze nie koniec. Bo jeszcze zabierają mi samochód i go konfiskują.

-Jak mogą skonfiskować komuś samochód. Co to za popieprzone prawo! – oznajmił zirytowany.

-Po konfiskacie samochód idzie na licytację, a kierowca dostaje połowę pieniędzy, które ktoś zapłaci za samochód.

-Wy jesteście tutaj gorzej dyskryminowani niż kobiety w krajach islamskich.

-Nie przesadzajmy – zaśmiał się Nepos. – Twarzy na szczęście zasłaniać nie musimy. Muszę już jechać, to wtedy będzie szansa, że na jutro naprawią zderzak.

-Dobrze. To jedź Nepos i go napraw. I dziękuję za podwiezienie. – W tym samym momencie dostrzegł zbliżających się do nich dwóch mężczyzn. Jeden wyglądał na rówieśnika Feliksa, a drugi był już znacznie starszy.

-Przedstawię ci pracowników naszej ambasady. To jest Hodus.

-Witam w Feministanie – rzekł po polsku młody mężczyzna i przywitał się z Feliksem.

-Jestem Feliks. Widzę, że zna pan polski – rzekł z uśmiechem ambasador.

-Moja mama jest Polką, a poza tym studiowałem w Polsce.

-Bardzo mnie to cieszy.

-Jestem sekretarzem ambasady od dziesięciu lat – pochwalił się Hodus.

-A to jest Florus, sprzątacz i ogrodnik w jednym – przedstawił go Nepos.

-Witam pana ambasadora. Je mówię tylko po łacinie, ale znam kilka polskich przekleństw – pochwalił się Florus.

-Znam dobrze łacinę, to się dogadamy.

-To ja już jadę. Do jutra – rzekł Nepos i wsiadłszy do samochodu, ruszył aby jak najszybciej naprawić samochód.

-A ja pójdę przygotować coś na kolację dla pana ambasadora – oświadczył Florus i szybko udał się do środka budynku.

-Na dole są pomieszczenia biurowe, a na górze jest mieszkanie pana ambasadora – oznajmił Hodus.

-A mamy coś w ambasadzie, żeby się napić? – zapytał Feliks.

-Pani ambasador Konieczna pijała wino, więc jakieś się znajdzie.

-A nie mamy jakiejś wódki lub whisky?

-W Feministanie wysokoprocentowe trunki są niemiłosiernie drogie. To jest taka forma prohibicji – wytłumaczył Hodus.

-To pewnie dlatego, że rządzą kobiety, a one raczej wódki nie piją?

-Nasze władze uważają, że wszystko co ma więcej niż dwadzieścia procent zabija człowieka. Tutaj wódka albo whisky kosztuje ponad pięćset feminek czyli około dwieście pięćdziesiąt dolarów.

-To kto to kupuje? – zdziwił się Feliks.

-Mało kto. Tym bardziej, że te trunki mają u nas złą sławę. Kobiety piją zazwyczaj wino, a mężczyźni raczej piwo.

-Dobrze, nie będę wybrzydzał, bo muszę się napić.

-To zapraszam do środka. Ja poprowadzę – zaproponował Hodus i prowadził ambasadora do środka budynku.