Przyszła wielka noc,
czyli powstanie,
ale nie z martwych,
proste zadanie –
tu umrzeć trzeba.

Trwa duszobranie,
Tak mielą zęby,
ziarna młodości
by być jak okruch
zszarpany chleba.

Albo jak głowa,
na niej korona –
drutem kolczastym
jest opleciona
– prawie cierniowa.

I bądź jak płomień
I parz mi serce,
i krzycz, że
trzeba było wam więcej.

Nie wielkich słów,
nie wielkich czynów,
za to granatów
i karabinów.