Jedni kochają się w gór urodzie
Inni w zamorskich długich wycieczkach
Ty – nie omijaj nigdy po drodze
Niewielkich rynków w małych miasteczkach

– Bo jest gród taki nad Tyśmienicą
Na jagiellońskich szlaku ordynków
Gdzie którąkolwiek ruszysz ulicą
Bez drogowskazów trafisz do rynku

Starych kamienic jasne frontony
Oddają wkoło echem dźwięk złoty
Kiedy wieczorne ozwą się dzwony …
Zaskrzypią studni dwa kołowroty …

Sześć wieków prawie na rynku przestrzeń
Małych okienek patrzyły oczy
Niektórych nie ma. – Inne są jeszcze
Pieszczone słońcem. Księżycem w nocy

Tam, w kamieniczkach – tych z naprzeciwka
Gdzie na balkonach kwitnący groszek
W pierwszym okienku mieszkała Rywka
W drugim Marysia, a w trzecim Mosze

A pod oknami z gwarem wesołym
Zgodna gromadka swą piłkę kopie
Stasiek z Jankielem chodził do szkoły
Z Zośką zaś inny żydowski chłopiec

Tylko na rynku Święta Helena
Patrzy na Kościół. Zna „prawa grodzkie”
– Jedni są jeszcze … – Innych już nie ma …
Rynek – wciąż rynkiem. – Tak jak Kock – Kockiem